1. Nr 6(6) grudzień 2016 – styczeń 2017
cena: 38 zł (w tym 5%VAT)
production-manager.pl
sekret
toyoty
Narodziny
Polskiego Lean | 18
Kazuyoshi Tsuyukusa
Toyota, czyli jak wynaleźć
Keiretsu raz jeszcze | 120
Beata Elert
2. Napisz do nas norbert.brodowski@questcm.pl • Zadzwoń 539-909-838
UWAGA!
Rynek produkcji jest coraz bardziej konkurencyjny.
Dowiedz się więcej o warsztacie Kompendium MBA,
który podniesie Twoją konkurencyjność menedżerską.
Kompendium MBA / Warszawa
Edycja 61
12-13.01, 30-31.01, 16-17.02 2017 r.
Sprawdź kiedy są kolejne edycje na
Czy osoby zarządzające kluczowymi obszarami
produkcji w Twojej firmie posiadają wszystkie
cechy topowych specjalistów w branży?
Wejdź na
i dowiedz się, bezpłatnie otrzymując
materiały, jakie to cechy.
P.S. Możesz podesłać te materiały
swoim podopiecznym, by
PODNIEŚĆ ICH SKUTECZNOŚĆ.
questcm.pl
wzrostprodukcji.pl
Reklama to kwestia
dobrego smaku
www.expansja.pl
3. WYDAWCA
Media4Business Sp. z o. o.
ul. Pniewskiego 18
60-692 Poznań
REDAKCJA
ul. Pniewskiego 18
60-692 Poznań
tel.: +48 61 30 70 226
fax.: +48 61 841 17 54
redakcja@production-manager.pl
www.production-manager.pl
ZESPÓŁ PRODUCTION MANAGER
Przemysław Ozga
redaktor naczelny
kom.: +48 536 204 060
przemyslaw.ozga@production-manager.pl
Natalia Stryjak
z-ca redaktora naczelnego
kom.: +48 881 264 464
natalia.stryjak@production-manager.pl
Marta Karmelita
Project Manager
kom.: +48 536 204 070
marta.karmelita@production-manager.pl
Agnieszka Magnuszewska
specjalista ds. marketingu
kom.: +48 534 258 228
agnieszka.magnuszewska@production
-manager.pl
ZESPÓŁ TRANSPORT MANAGER
Marek Loos
redaktor naczelny
marek.loos@transport–manager.pl
kom.: +48 726 55 88 35
Krystian Mielniczuk
dyrektor ds. rozwoju
kom.: +48 730 555 552
krystian.mielniczuk@transport-manager.pl
Ewa Prukała
Product Manager
kom.: +48 730 555 553
ewa.prukala@transport-manager.pl
Marcin Haremza
Project Manager
kom.: +48 530 432 332
marcin.haremza@transport-manager.pl
PRENUMERATA
tel.: +48 881 264 464
fax.: +48 61 841 17 54
natalia.stryjak@production-manager.pl
SKŁAD
Expansja Advertising Sp. z o.o.
ul. Kordeckiego 47, 60-144 Poznań
tel. +48 61 841 17 52/53
fax +48 61 866 64 83
kontakt@expansja.pl
DRUK
Expansja Advertising Sp. z o.o.
ul. Kordeckiego 47, 60-144 Poznań
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności
za treść opublikowanych reklam.
Redakcja zastrzega sobie prawo do
redagowania nadesłanych materiałów.
Kaizen i kultura Shinto
System Produkcyjny Toyoty stał się w ostatnich dekadach dla świata
produkcji niedoścignionym wzorem, produkcyjnym Graalem, kopal-
nią narzędzi i metod, które w mniejszym lub większym stopniu pró-
bują stosować niemal wszystkie firmy, także z sektora usług. Od poje-
dynczych rozwiązań po własne odmiany TPS – chyba wszyscy mamy
„coś” – mniej lub bardziej udane – w naszych organizacjach z Toyoty,
firmy, która odcisnęła swoje piętno na światowych metodach zarzadza-
nia, postrzeganiu zmiany, wyobrażeniu nieustającej, niekończącej się
ewolucji zarówno organizacyjnej, jak i czysto ludzkiej. W czym zatem
tkwi sekret Toyoty, który starano się niejednokrotnie odkryć i przełożyć
na własne realia?
„Kaizen to niekończący się proces. Wszyscy w Toyocie wyznajemy tę
fundamentalną zasadę filozofii Toyota Way.” – słowa prezesa Akio
Toyody w sposób jednoznaczny wyjaśniają, co decyduje o potędze ja-
pońskiego producenta samochodów. – Niestety, wciąż istnieją proble-
my ze zrozumieniem czym naprawdę jest Kaizen, przez co organizacje
wdrażają jedynie wąski i o wiele prostszy zestaw jego praktyk, co spra-
wia, że większość z nich nie osiąga wielkich postępów w produktywno-
ści i obniżaniu kosztów pisze w artykule pt. „Sekret Toyoty” prof. Bob
Emiliani. Kaizen tkwiący m.in. głęboko w japońskiej tradycji Shinto
wychodzi z założenia, że człowiek jest z natury dobry, a tkwiący w nim
potencjał zasługuje na rozwój. Jest to jedna z elementarnych zasad, bez
której nie możemy mówić o szacunku do podwładnego czy współpra-
cownika. Nieustanna zmiana na lepsze, dobra zmiana związana jest
nierozerwalnie z wspomnianą dobra naturą człowieka. Toyota w swoim
konsekwentnym rozwoju, zmianie na lepsze pozostawiła za swoim ple-
cami nie tylko większość konkurencji ale również Lean, szczupłą filozo-
fię, która czeka na swoją polską odmianę…
Życzący owocnej lektury,
Redaktor Naczelny
S
2 ❙ OD REDAKCJI ❙ Production Manager
www.production-manager.pl
Konferencje
21.02
23.05
26.09
21.11
/ Kraków
/ Wrocław
/ Katowice
/ Warszawa
dla menedżerów
2017
produkcji
MEETINGS
4. w numerze
Zarządzanie
8 Sekret Toyoty
Prof. Bob Emiliani
14 Lean to książka
o milionie stron
Giuseppe Ravalazzo
18 Narodziny
Polskiego Lean
Kazuyoshi Tsuyukusa
26 CFO bez pollice verso
Szymon Słojewski
32 Zespołowe origami
Aleksander Doliński
38 Zarządzanie
pokoleniem Y
Krzysztof Sarnecki
44 Wizualne zarządzanie
wynikami
Andrzej Biziuk
50 Sposób to nie cel,
czyli kilka słów o fiksacji
KamiL Torczewski
54 Instruowanie
pracowników
obcojęzycznych
Bartosz Misiurek
60 QRM - mądrze
przygotowane rewolucja
Ireneusz Biliński
64 O dobrym i złym uczniu
szkolenia
Bartosz Misiurek
automatyka
i robotyka
70 Pro et contra dla diaspory
fabryk
Agnieszka Hyla
76 Nowoczesne maszyny
w służbie przemysłu
Damian Żabicki
81 Polska bezrobot(n)a
dla robota
IBnGR
Inteligentne
technologie
90 Koniec MES?
Jarosław Żeliński
96 Pełna gotowość na APS
Paweł Daszkiewicz
98 Połów w oceanie Big Data
Cerasis
101 Monitor ERP
Utrzymanie
ruchu
104 Management – czyli
spacer po linie
Andrzej Pająk
110 Niestabilne procesy UR
Tomasz Lizurej
114 Dobry początek:
przeprowadzka
Londyn – Chiny
Agnieszka Majcherska
logistyka
120 Toyota, czyli jak wynaleźć
Keiretsu raz jeszcze
Beata Elert
128 Potencjał Big Data
dla sektora TSL
Cerasis
RAPORT:
134 Logistyka na
świecie w 2016 r.
Haley Garner, Todd Johnson
Tylko rzeczywistość ma wyobraźnię.
Sándor Márai
Production Manager ❙ spis treści ❙ 54 ❙ spis treści ❙ Production Manager
5. Nowe fabryki we Wrocławiu
zarządzanie
Nowe zezwolenia
w strefie
Przemysł znów na wstecznym
Sekret Toyoty l 8
Prof. Bob Emiliani
Narodziny Polskiego Lean l 18
Kazuyoshi Tsuyukusa
CFO bez pollice verso l 26
Szymon Słojewski
Zarządzanie pokoleniem Y l 38
Krzysztof Sarnecki
Instruowanie pracowników obcojęzycznych l 54
Bartosz Misiurek
Strefa rozszerzona!
Październik był już drugim w tym roku miesiącem, w którym produkcja
przemysłowa zanotowała spadek w porównaniu do 2015 r. Średnia oczeki-
wań ekonomistów zakładała wzrost o 0,8 proc. tymczasem GUS poinformo-
wał o spadku o 1,3 proc.
Dane te wpisują się w niezbyt pozytywny obraz tendencji występujących w pol-
skiej gospodarce w drugiej połowie roku.Pociesza jednak fakt,że w przetwórstwie
przemysłowym spadek produkcji wyniósł jedynie 0,5 proc., a za spadek wskaźni-
ka dla całego przemysłu odpowiada w największym stopniu 7,5 proc. obniżenie
produkcji w górnictwie i sięgający 8,7 proc. spadek w energetyce i ciepłownic-
twie. Niemniej jednak, sięgający 4,3 proc. wzrost zanotowano w produkcji ma-
szyn i urządzeń. Produkcja wzrosła między innymi w branżach motoryzacyjnej,
tekstylnej, spożywczej i meblarskiej.
Agencja Rozwoju Przemysłu SA wydała kolejne zezwolenia na prowadze-
nie działalności w Specjalnej Strefie Ekonomicznej EURO-PARK MIELEC.
Na terenie Mielca i Lublina zainwestują GT 85 POLSKA oraz ABM Greiffen-
berger Polska.
Pierwszy z inwestorów, producent przemysłowych urządzeń myjących, planuje
stworzyć profesjonalny dział badawczo-rozwojowy, którego podstawowym za-
daniem będzie wdrożenie do seryjnej produkcji przedsiębiorstwa nowych tech-
nologii. W tym celu spółka deklaruje inwestycje na poziomie ponad 4,5 mln zł,
co pozwoli na zatrudnienie 10 nowych pracowników. Firma ABM Greiffenberger
Polska specjalizująca się w branży maszynowej podjęła decyzję o realizacji pro-
jektu polegającego na zwiększeniu zdolności produkcyjnych istniejącego zakładu.
Całe przedsięwzięcie o wartości 17 mln zł przyczyni się do utworzenia co naj-
mniej 50 nowych miejsc pracy.
Marek Michalik, Prezes ŁSSE SA i Agnieszka Sygitowicz, Wiceprezes ŁSSE
SA ogłosili dziś informację o rozszerzeniu Łódzkiej Specjalnej Strefy Eko-
nomicznej,która zyskała nowe tereny przeznaczone na konkretne inwestycje
oraz na przyszłe projekty.
Na terenie Strefy zainwestują firmy: Sławno CerraNova, Fresenius Kabi Polska
Kutno, Scanfil Poland w Sieradzu oraz ZPOW Agros Nova Sp. z o.o. w Łowiczu.
Ich inwestycje obejmą łącznie 39,9 ha terenów, nakłady inwestycyjne sięgną 382
mln zł nakładów, firmy stworzą 347 nowych miejsc pracy.
ŁSSE SA obejmuje teraz obszar 1416 ha.
Koncern BSH (Bosch und Siemens Hausgeräte GmbH) buduje przy ul. Żmi-
grodzkiej dwa zakłady – najnowszych modeli lodówek oraz piekarników.
Otwarcie zaplanowano na wrzesień 2017 r. W dwóch zakładach, w które
Niemcy zainwestują ok. 500 mln zł, pracę znajdzie ok. 1000 osób.
Budowa dwóch nowych zakładów BSH trwa od marca 2016 r.Dotychczas Niemcy
zainwestowali już blisko 200 mln zł i przyjęli do pracy ok. 90 osób. W pierwszej
kolejności zatrudnienie w fabrykach znajdą inżynierowie różnych specjalizacji,
pracownicy administracji i logistyki, jak również wykwalifikowani pracownicy
bezpośrednio związani z procesem produkcji. W dwóch zakładach we Wrocła-
wiu BSH, produkował sprzęt kuchenny do zabudowy (przede wszystkim chodzi
o piekarniki) oraz najnowocześniejsze modele lodówek marki Bosch i Siemens.
Przedstawiciele BSH mówią,że z taśm ich wrocławskich zakładów będzie zjeżdżać
rocznie prawie 2 mln urządzeń.
news
6. Sekret Toyoty
Kaizen oparte na inżynierii przemysłowej
Raport A3, będący narzędziem do nauki sposobu
myślenia i uczenia się, szybko przyjął się
w różnego typu organizacjach jako podstawowy
sposób rozwiązywania problemów. Tak naprawdę
jest to jednak nowe narzędzie, a 79 lat historii
Toyoty wskazuje raczej, że to Kaizen, a nie raport
A3 stanowi esencję trwałości sukcesu firmy.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 98 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
7. Bob Emiliani
W 2009 roku John Shook, weteran Toyoty, napisał
artykuł pt.„Sekret Toyoty: raport A3.“ Chyba wszy-
scy spoza firmy rzeczywiście uważali, że skrywa
ona jakiś sekret. W publikacji można natknąć się
na następujące stwierdzenie:„ [Ten] głębszy sposób
myślenia... jest esencją trwałości sukcesu Toyoty“.
Potwierdzałaby to postawa menedżerów z różnych
branż, którzy coraz częściej wręcz chwalą się, mó-
wiąc: „Jesteśmy organizacją, która rozwiązuje pro-
blemy, stosując A3“ lub „Jeżeli mamy jakikolwiek
problem, korzystamy z A3“.
Tymczasem Eiji Toyoda, były prezes firmy, powie-
dział kiedyś,że:„W Toyocie Kaizen jest w powietrzu,
którym oddychamy.” Inny były prezes, Fujio Cho,
wyznał:„Kaizen to pierwsze słowo, jakie przychodzi
mi do głowy, gdy myślę o Toyocie.”Według obecne-
go prezesa, Akio Toyody: „Kaizen to niekończący
się proces.Wszyscy w Toyocie wyznajemy tę funda-
mentalną zasadę filozofii Toyota Way.” Mimo tego,
że raporty A3 są bez wątpienia pomocne, nigdy nie
słyszałem, by ktoś mówił o nich w ten sposób.
Niestety, wciąż istnieją problemy ze zrozumieniem
czym naprawdę jest Kaizen, przez co organizacje
wdrażają jedynie wąski i o wiele prostszy zestaw jego
praktyk, co sprawia, że większość z nich nie osiąga
wielkich postępów w produktywności i obniżaniu
kosztów. Dlatego właśnie w badaniach respondenci
często wskazują,że działania w ramach filozofii Lean
nie spełniają ich oczekiwań. Brak wyników, które
byłyby znaczące dla całej organizacji, pozwala zro-
zumieć, dlaczego zarządy często rezygnują z usług
specjalistów z dziedziny ciągłej poprawy.
Spójrzmy zatem na trzy podstawowe obszary Ka-
izen: człowieka, materiał i maszynę. To właśnie
w tych, często przenikających się polach, osiągane
są wyniki mające wpływ na całą organizację. Poniż-
sze rozważania dotyczą pierwszego z nich. Te same
wnioski można jednak wysnuć dla pozostałych
dwóch kategorii.
Kaizen oparty na inżynierii
przemysłowej
Kaizen ma swoje korzenie m.in. w innowacyjnej
koncepcji zwanej inżynierią przemysłową, któ-
ra towarzyszy nam od przełomu XIX i XX wieku.
W ramach nowej dziedziny wiedzy, którą stworzyli
FrederickWinslow Taylor oraz Frank Gilbreth,reali-
zowane były badania dotyczące czasu poświęconego
na wykonywanie zadań i badania ruchu, pozwalają-
ce przeanalizować to, w jaki sposób ludzie pracują.
Powyższe analizy oraz inne podstawowe narzędzia
inżynierii przemysłowej stworzyły fundament dal-
szego postępu. Metody stworzone przez autorów
koncepcji znacząco pomogły w poprawie produk-
tywności i jakości oraz zmniejszeniu kosztów.
Stosowane później, w czasie II Wojny Świato-
wej, w ramach programu rozwoju umiejętności
przełożonych (tzw. Training Within Industry),
stworzyły podstawę
dla opracowania
przez Toyotę
metodologii Ka-
izen.
Miała ona dla tej
firmy olbrzymie zna-
czenie,ponieważ w latach nastę-
pujących bezpośrednio po II Wojnie
Światowej produktywność firmy stano-
wiła jedną ósmą poziomu przedsiębiorstw
amerykańskich. Dodatkowo organizacja ge-
nerowała wysokie koszty przy niskim poziomie
jakości. Aby możliwe było szersze wdrożenie
Kaizen, wiele osób w firmie musiało nauczyć
się metod inżynierii przemysłowej. Do prowa-
W
dzenia od 1956 r. cztery razy w roku szkoleń z ich
zakresu (analiza procesu, czasu, ruchu), Toyota za-
trudniła Shigeo Shingo. Później to sami pracownicy
kontynuowali rozwój i doskonalenie opartej na in-
żynierii przemysłowej, metody Kaizen.
Filozofia „Toyota Way”
Cofnijmy się w czasie i spró-
bujmy odpowiedzieć na kil-
ka pytań. Dlaczego powstał
systemem produkcyjny
Toyoty? Stworzono go, aby
zwiększyć konkurencyjność
i zapewnić firmie przetrwa-
nie. W jaki sposób powstał?
Poprzez poprawę produktyw-
ności, jakości, redukcję kosz-
tów itd.Jaki był jego cel?
W książce pt.„Toyota Production System: Practical
Approach to Production Management” autorstwa
Yasuhiro Mondena, Taiichi Ohno wskazuje:„Przede
wszystkim jednym z podstawowych celów było
zwiększenie produktywności i redukcja kosztów“.
Monden charakteryzuje w niej TPS następująco:
„(...) choć najważniejszym celem systemu jest ob-
niżka kosztów, to aby tego dokonać, trzeba najpierw
osiągnąć trzy cele składowe. Są to:
1. Kontrola ilościowa,która pozwala systemowi do-
stosować się do dziennych i miesięcznych wahań
popytu, tzn. wymaganych ilości i asortymentów.
2. Zapewnianie jakości,które sprawia,że rezultatem
każdego procesu będą wyłącznie jednostki przy-
gotowane do kolejnych procesów.
3. Szacunek wobec ludzi, który należy pielęgnować,
ponieważ system wykorzystuje zasoby ludzkie
do realizacji jego celów kosztowych.
Należy tutaj podkreślić, że nie mogą one istnieć,
a nawet być realizowane niezależnie, bez wpływania
na siebie i bez realizacji przez nie celu podstawowe-
go,czyli redukcji kosztów.Szczególną cechą systemu
produkcyjnego Toyoty jest fakt, że celu głównego
nie da się osiągnąć bez celów składowych i odwrot-
nie. Wszystkie są produktami tego samego syste-
mu, a produktywność jest jego celem nadrzędnym
i główną ideą, dzięki czemu TPS stara się realizować
każdy z celów, do których został stworzony.”
Tak właśnie należy rozumieć TPS, a także filozofię
„Toyota Way“, dzięki czemu łatwiej jest pojąć rów-
nież filozofię Lean i rozumowanie w jej ramach.
W książce pt. „The Birth of Lean”
(„Narodziny koncepcji Lean”,
która powinna raczej nosić tytuł
„Narodziny systemu produk-
cyjnego Toyoty“), Taiichi Ohno
napisał: „Zwiększyliśmy produk-
tywność pracy trzy- lub czterokrotnie, mody-
fikując procedury robocze,aby umożliwić obsługę
jednej maszyny przez jednego operatora.“ Można
to osiągnąć tylko w jeden sposób – stosując metody
inżynierii przemysłowej, w połączeniu ze znajomo-
ścią siedmiu kategorii marnotrawstwa: nadproduk-
cji, czasu oczekiwania, transportu, przetwarzania,
zapasów, ruchu i wad. To właśnie jest sekret Toyoty.
Niestety, wciąż istnieją problemy ze
zrozumieniem, czym naprawdę jest Kaizen,
a przez to organizacje wdrażają jedynie wąski
i o wiele prostszy zestaw jego praktyk.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 1110 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
8. Fundamenty przemysłowe Kaizen
Kaizen to analiza pracy wykonywanej przez ludzi
przy pomocy stopera, z wykorzystaniem różnych,
pozwalających zrozumieć stan obecny i dokumen-
tować osiągnięty stan przyszły, obliczeń i formula-
rzy:
§§ kalkulacji czasu taktowania,
§§ standardowego arkusza mocy produkcyjnych,
§§ formularza obserwacji czasu,
§§ wykresu Yamazumi (czas cyklu),
§§ arkusza procesów powtarzalnych (standard work
sheet),
§§ arkusza połączenia procesów powtarzalnych
(standard work combination sheet),
§§ karty celu i wyniku,
§§ dziennika Kaizen.
Są to podstawy metodologii,które trzeba opanować.
Mapy strumienia wartości nie są w nim stosowane,
podobnie jak A3 i Six Sigma (cóż, trzeba się z tym
pogodzić).
Wiele współczesnych przedsiębiorstw uważa, że nie
mogą przeorganizować ludzi ani sekwencji robo-
czych, ponieważ pracownicy źle to odbiorą albo nie
będą przekonani do takiej zmiany. W szczególnym
stopniu dotyczy to organizacji usługowych z branży
finansowej, służby zdrowia i kształcenia wyższego.
Można oczywiście dokonać takiego wyboru (nie
wdrażać Kaizen), jednak należy zdawać sobie spra-
wę, że zyskamy niewiele jeśli chodzi o wzrost pro-
duktywności, redukcję kosztów, poprawę jakości itd.
Innymi słowy – wówczas w 10 lat osiągamy to,co or-
ganizacja rozumiejąca Kaizen jako filozofię opartą
na inżynierii przemysłowej uzyska w rok.
Brak Kaizen – brak
konkurencyjności
KołaQC,systemsugestii,burzemózgówitp.–toważ-
ne, jednak niewystarczające elementy codziennych
działań,jeżeli firma chce przetrwać i dobrze prospe-
rować na konkurencyjnych rynkach.Można to przy-
równać do sytuacji, gdy trenujemy godzinę dziennie
do wyścigu na 10 kilometrów, podczas gdy konku-
renci trenują po 8 godzin. Po prostu nie jesteśmy
wtedy konkurencyjni. Również dlatego należy nie
tylko znać Kaizen na bazie inżynierii przemysłowej,
ale umieścić je w centrum uwagi, nawet bardziej niż
pozostałe elementy usprawniające.
Nie bez powodu firmy, takie jak kierowana przez
Arta Byrne The Wiremold Company oraz Virginia
Mason Medical Center pod kierownictwem Gare-
go Kaplana są powszechnie uważane za wzorcowe
przykłady filozofii Lean. Przedsiębiorstwa przepro-
wadziły mnóstwo analiz pracy na podstawie Kaizen
opartego na inżynierii przemysłowej, jednocześnie
korzystając z kół QC, systemu sugestii itd. Uchodzą
one za modelowe przykłady, ponieważ Kaizen opar-
te na inżynierii przemysłowej dużo lepiej niż raporty
A3 radzi sobie z tłumaczeniem ludziom, w jaki spo-
sób myśleć i uczyć się.
Opis kultury Kaizen
Przez wiele lat opisy metod Kaizen opartych
na inżynierii przemysłowej nie były dostępne w for-
mie książkowej.Trzeba było zdobywać wiedzę od lu-
dzi – byłych pracowników Toyoty lub jej filii, pracu-
jących jako konsultanci Kaizen.Dziś termin pojawia
się w tytułach wielu książek. Jeżeli nie ma w nich
nic o czasie taktowania, czasie cyklu, analizie czasu,
ruchu, pracy standaryzowanej, to mylą one Kaizen
oparty na inżynierii przemysłowej z kołami QC, sys-
temem sugestii, burzami mózgów itd. Takie książki
niezbyt nam się przydadzą.
W wydanej w 1986 r. książce zatytułowanej „Ka-
izen: klucz do konkurencyjnego sukcesu Japonii”,
Masaaki Imai podaje następującą definicję: „Kaizen
oznacza ciągłe doskonalenie, w którym biorą udział
wszyscy – od członków najwyższego kierownictwa,
poprzez kadrę zarządzającą średniego szczebla, aż
do szeregowych pracowników“. Autor wprowadza
czytelników w temat sieci powiązań między Kaizen,
kompleksową kontrolą jakości (ang. total quality
control,TQC – przyp.autora),kołami kontroli jako-
ści (QC) i innymi elementami praktyk zarządzania,
stosowanymi w dużych japońskich korporacjach.
Imai koncentruje się jednak przede wszystkim
na związku pomiędzy Kaizen a jakością,nie poświę-
cając zbyt wiele uwagi kwestiom produktywności
i obniżania kosztów. Dodatkowo nie opowiada czy-
telnikom o korzeniach Kaizen, tkwiących w inżynie-
rii przemysłowej, ani nie tłumaczy praktyki Kaizen.
Po przeczytaniu książki można więc odnieść wraże-
nie,że Kaizen to obowiązujący w całej firmie system
TQC, stosowania kół QC na poziomie roboczym
oraz systemu sugestii pracowniczych. Jeżeli dodamy
do tego potoczne rozumienie koncepcji, jakie zna-
my z ostatnich kilkudziesięciu lat, według którego
chodzi o tworzenie niewielkich lub narastających
usprawnień, uzyskujemy w efekcie modele działań,
które rzeczywiście koncentrują się na realizowaniu
jedynie drobnych usprawnień.
Są dwa tytuły, które opisują metodologię Kaizen
stosowaną w Toyocie. Pierwszy z nich to „Toyota
Kaizen Methods: Six Steps to Improvement” autor-
stwa Isao Kato i Arta Smalley’a – doskonałe źródło
wiedzy, które dokładnie ilustruje związek Kaizen
z analizą pracy opartą na inżynierii przemysłowej.
Drugi to „Kaizen Express: Fundamentals for Your
Lean Journey”,autorstwa John Shooka i Toshiko Na-
rusawy, dający dobry, zwięzły opis TPS, pozwalający
utrzymać odpowiedni kierunek w ramach działań
Kaizen.W załączniku publikacji znajdują się formu-
larze wraz z opisem ich zastosowania. Obie pozycje
powinny być na samej górze listy niezbędnych za-
kupów, wielokrotnie czytane, a ich treść stosowana
w codziennej praktyce. Wystarczy bowiem wrócić
do podstaw i opanować je.
Warto na koniec zastanowić się nad refleksją Fujio
Cho: „Filozofia, dzięki której istnieje Kaizen, to sza-
cunek dla ludzi.” Kaizen jest usprawnianiem pro-
cesów w oparciu o metody inżynierii przemysłowej,
które poprawiają ogólnie pojętą ludzką kondycję.
Filozofia, dzięki której istnieje Kaizen,
to szacunek dla ludzi.
Bob Emiliani – profesor, badacz, autor, historyk postępu zarządzania oraz trener
Posiada ponad trzydziestoletnie doświadczenie w produkcji (branże: lotnicza, produkty konsumenckie) i w sektorach
usług (uczelnie wyższe, szkolenia), oraz w bezpośredniej implementacji zasad i praktyk Lean na produkcyjnym Shop
Floor, łańcuchach dostaw i wyższych uczelniach. Profesor Emiliani jak pierwszy podjął temat Lean Leadership jako ob-
szar pod akademickie badania, będąc międzynarodowym autorytetem skoncentrowanym na właściwym pojmowaniu
i rozumieniu Lean Management.
Wiele współczesnych przedsiębiorstw uważa, że nie mogą przeorganizować
ludzi ani sekwencji roboczych, ponieważ pracownicy źle to odbiorą albo nie będą
przekonani do takiej zmiany.
Wśród liderów biznesu w ciągu ostatnich 30 lat za-
uważyć można było spadające zainteresowanie in-
żynierią przemysłową, ponieważ gospodarka opar-
ta na produkcji przekształciła się w gospodarkę
opartą na usługach. To wielki błąd. Liderzy biznesu
powinni interesować się inżynierią przemysłową,
niezależnie od specyfiki ich działalności lub branży.
Wraz ze spadkiem zainteresowania inżynierią prze-
mysłową wzrosło zainteresowanie koncepcją Lean.
Nie można jednak zrozumieć TPS czy Lean, nie wie-
dząc nic o inżynierii przemysłowej. Stąd tak niewiele
przedsiębiorstw zdołało powtórzyć sukces Toyoty.
Należy więc zacząć szkolić swoich ludzi z metod in-
żynierii przemysłowej, a stosując je, nigdy nie tracić
z oczu zasady okazywania ludziom szacunku.
Uwaga
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 1312 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
9. Należy wdrażać kolejne aktywności, tłumaczyć pracownikom o co chodzi
i przekonywać, że nie ma winnych, są tylko problemy i rozwiązania. Ważne
jest, aby rozmawiać ze wszystkimi, również z najstarszymi i przekonać ich,
że zmiany w systemie pracy są konieczne, bo świat również nieustannie
się zmienia i musimy dotrzymać mu kroku – mówi Giuseppe Ravazzolo,
prezes WTCO LeanDiscovery Holding Srl, z którym rozmawiają Agnieszka
Magnuszewska oraz Przemysław Ozga.
N
Agnieszka Magnuszewska, Przemysław Ozga: Jakie leanowskie
patologie spotkał pan na swojej drodze?
Giuseppe Ravazzolo: Ludzie często źle rozumieją kon-
cepcję, sądząc, że jej wdrożenie oznacza zmianę absolutnie
wszystkiego. To nieprawda. Tłumaczę, że system Lean jest
jak przeglądanie książki o milionie stron. Sama w sobie
jest olbrzymia, ale by dokonać skutecznego wdrożenia nie
musimy czytać jej całej – być może przyda nam się strona
piętnasta, pięćdziesiąta czy dwusetna, ale inne będą dla na-
szej firmy bezużyteczne. Wszystko zależy od specyfiki da-
nej organizacji. Oczywiście kiedy już dokonamy wdrożenia
i poczujemy się pewnie możemy zaglądać na nowe strony,
pogłębiać swoją wiedzę i dokonywać kolejnych usprawnień,
ale przesada w tym zakresie nie ma sensu, stracimy tylko
czas i środki.
PM: W wielu firmach pracują osoby o dużym zróżnicowaniu
wiekowym, wywodzące się z różnych pokoleń i mające przez
to różne punkty widzenia na zmiany. Jak zapewnić zaangażo-
wanie we wdrożenie Lean wszystkich zatrudnionych, niezależ-
nie od wieku?
GR: Jedyny sposób to po prostu działać. Należy wdrażać
kolejne aktywności, tłumaczyć pracownikom o co chodzi
i przekonywać, że nie ma winnych, są tylko problemy i roz-
wiązania.Ważne jest, aby rozmawiać z wszystkimi, również
z najstarszymi i przekonać ich, że zmiany w systemie pra-
cy są konieczne, bo świat również nieustannie się zmienia
i musimy dotrzymać mu kroku. Starsi pracownicy muszą,
na równi z młodszymi, zostać zaangażowani w aktywno-
ści związane z Lean. Najpierw wyjaśniamy nowe procesy,
następnie rozpoczynamy wykonywanie wspólnych zadań,
a potem pytamy, czy są w stanie pracować samodzielnie. Je-
śli pracownik twierdzi, że nauczy się nowych zadań w ciągu
miesiąca, po tym okresie sprawdzamy, czy wszystko idzie
dobrze.Jeśli nie – staramy się pomóc i usprawnić to,co jesz-
cze nie działa. Zaangażowanie najstarszych pracowników
firmy jest bardzo ważne, gdyż lubią z początku hamować
zmiany, ale gdy już zrozumieją ich konieczność, potrafią
stać się prawdziwymi kołami zamachowymi i popychać cały
system do przodu.
PM: Czy współpracując z menedżerami różnych nacji – Wło-
chami, Polakami, Turkami – napotkał pan na różnice kulturo-
we we wdrażaniu Lean?
GR: Generalnie ludzie są ludźmi i z reguły boją się zmian.
To, jak bardzo będzie determinowało ich postawę wobec
wdrożenia. Zmiana to pójście w kierunku, którego nie
znamy – nie wiemy, czy nie wiąże się z zagrożeniem. Dla-
tego staram się tłumaczyć, na czym będzie polegać. Podam
przykład metodologii SMED. Pierwszym krokiem jest wy-
tłumaczenie pracownikom, że maszynę, którą przezbrajano
w dwie godziny można przestawić w zaledwie jedną.Ludzie
z początku są nieufni, ale kiedy widzą, że metoda działa –
przekonują się do niej. Z czasem okazuje się, że czas przez-
brajania można skrócić nawet do 50 minut – no i świetnie!
Następuje wówczas kolejny krok, zwany resilience – uzy-
skaną zmianę należy utrwalić. Jest on trudny dla większo-
ści kultur.Wyjątek od reguły to Japonia, gdyż w jej kulturze
ogromny nacisk kładzie się na dyscyplinę.Ale podobnie jest
w Polsce! Polacy z początku boją się zmian, ale kiedy już
wypróbują nową technikę działania i zobaczą,że umożliwia
sprawniejszą pracę, rzeczywiście działają lepiej.
PM: Wyobraźmy sobie, że jestem dyrektorem produkcji, przy-
chodzę i chcę się dowiedzieć,jak zmienić kulturę w swojej firmie.
Nigdy dotąd nie słyszałem o Lean. Od czego mam zacząć?
GR: Od sprzątania! Porządek to pierwszy krok do lepszego
funkcjonowania firmy. Znam wiele przedsiębiorstw w Pol-
sce,które mają świetne produkty i dobrze oprzyrządowanie,
ale nie działają dobrze, bo zakład jest brudny, przestrzeń
– źle zorganizowana, a sprzęty – niewłaściwie ustawione.
To zakłóca przepływ materiałów i produktów wewnątrz
zakładu. Dlatego należy zacząć po prostu od posprzątania
i ułożenia sprzętów jak należy.Dopiero wtedy można zabie-
rać się za kolejne działania.
PM: Czy mam, jako dyrektor produkcji, brać udział w sprząta-
niu? Razem z pracownikami hali produkcyjnej?
GR: Tak! Bardzo ważne jest, aby menedżerowie byli zaan-
gażowani we wprowadzanie nowej metody. Podczas wdro-
żenia w naszej firmie we Włoszech to top management
robił porządki przez pierwsze dwa dni. Pozostali pracow-
nicy zastanawiali się, co się dzieje: menedżerowie sprząta-
ją halę i to w miejscach, gdzie jest najbrudniej, pełno oleju,
kurzu itp. Po krótkim czasie sami włączyli się w porządki.
I o to właśnie chodzi!
PM: A jak wdrażać daily Kaizen?
GR: To jest najtrudniejsza część tej kultury i nie można jej
wprowadzać od razu – najwcześniej dwa, trzy lata po ogól-
nym wdrożeniu.Z reguły po tym czasie daily Kaizen powin-
no przyjść samo: pracownicy widzą, że każdego dnia doko-
nuje się usprawnienie, praca idzie coraz lepiej i łatwiej jest
ich przekonać, żeby codziennie albo co tydzień dokonywali
Lean
to książka o milionie stron
Nie wszystko z Lean jest dla Ciebie
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 1514 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
10. zmian w swoim sposobie pracy.Może to mieć formę wspól-
nego sprawdzania listy rzeczy do zrobienia: jeśli pracowni-
kowi nie uda się zrealizować któregoś z punktów, możemy
zaproponować, że zrobimy go wspólnie.
PM: A co z pracownikami, którzy nie chcą wdrażać daily Ka-
izen?
GR: Należy skupiać się na tych, którzy chcą. Nasze wielo-
letnie doświadczenie pokazuje, że w każdej firmie po wdro-
żeniu pozostaje od 10 do 25 procent pracowników, którzy
nie wykazują zaangażowania. Deklarują co prawda, że chcą
w nim uczestniczyć, ale w praktyce wolą, by ktoś mówił im,
co mają robić, sami natomiast nie przejawiają inicjatywy.
Należy skupić się nie na nich, ale na pozostałych, którzy są
chętni do współpracy.
PM: A kiedy poznajemy, że nasza firma osiągnęła już Lean?
GR: Tak naprawdę nigdy. Są oczywiście listy weryfikujące
stopień wdrożenia, ale nie pokazują całego procesu. Znacz-
nie więcej może dać praktyczne rozeznanie: wystarczy
przejść się po firmie,by stwierdzić,co jest już Lean,a co jesz-
cze nie.Inną sprawą jest to,że w każdej firmie Lean wygląda
inaczej. Tylko pojedyncze narzędzia są zestandaryzowane,
nie ma natomiast ścisłych standardów określających całą
metodologię. Warto jednak zauważyć, że po kilku latach
od wprowadzenia, pomimo różnych metod działania i bra-
ku ścisłych reguł,efekty wdrożeń w różnych firmach wyglą-
dają z reguły podobnie.
PM: Jak zmniejszyć stres pracowniczy związany z wdrażaniem
nowej metodologii? Jak dobrze zarządzać zmianami?
GR: Dwa główne sposoby to coaching i budowanie zespo-
łu. Aby uniknąć błędów, ważne jest stosowanie właściwych
mierników pracy podwładnych. Sprawdzanie, jakie jest ich
zaangażowanie, a także zachęcanie ich do dzielenia się swo-
ją wiedzą z innymi – na zasadzie koleżeńskiego coachingu.
Staramy się uczyć pracowników, by nie bali się dzielić tym,
co umieją w dziedzinie Lean.W ten sposób mogą przyczy-
nić się do sukcesu firmy: jeśli po tym, jak odejdą na eme-
ryturę, okaże się, że firma działa lepiej, niż działała za ich
bytności,bo przekazali swoją wiedzę innym – będzie to naj-
lepszym wynikiem, jaki mogą osiągnąć.
PM: Jak najlepiej propagować wiedzę o Lean wewnątrz firmy?
GR: Szczerze polecam zorganizowanie tygodnia Kaizen.
Poza tym zawsze,gdy widzimy,że w firmie jest proces,który
wymaga usprawnienia starajmy się skupić przy nim tak wie-
le osób, jak to możliwe. Następnie możemy sporządzić listę
i np. zorganizować dla nich szkolenie. Ogólna zasada po-
stępowania brzmi: najpierw angażujemy ludzi w działania
praktyczne, a później dbamy o ich motywację przez jakąś
formę nagrody – ale niech to nie będą pieniądze! Gratyfi-
kację możemy zacząć stosować po jakichś trzech-czterech
latach po wdrożeniu. Wtedy widać już, że dzięki zmianom
poprawiły się przychody firmy, jej wydajność i nagrody fi-
nansowe dla pracowników są jak najbardziej uzasadnione.
PM: Jaka jest najczęstsza przyczyna porażek Lean?
GR: Zignorowanie czterech głównych filarów metodologii:
dobra klienta, jakości produktów i usług, procesów oraz
kadr. W praktyce, często w trakcie wdrożenia, w ogóle nie
myśli się o kliencie, a ulepszenie produktów i usług to ja-
kieś 10 proc. aktywności – absolutną większość pochłania-
ją procesy, natomiast czynnik związany z kadrami uznany
jest za nieistotny. Tymczasem każda firma składa się z ludzi,
więc kadry powinny być bardzo ważne! Pracownicy często
traktowani są przy wdrożeniach przedmiotowo, mówi się:
ta grupa przeprowadzi ten proces, a ta – tamten. Tymcza-
sem skupienie się na kwestiach HR potrafi przynieść wiel-
kie korzyści. W jednym z wdrożeń, w którym czynnik HR
nie został wzięty pod uwagę, przychód wzrósł jedynie z 8
do 20 proc., natomiast tam, gdzie było odwrotnie, zanoto-
wano wzrost z 10 do 42 proc.!
PM: Jak rozniecić na nowo płomień transformacji w firmach,
w których zaczyna gasnąć?
GR: Mówi się, że najlepiej, by 1 proc. pracowników był nie-
ustannie zaangażowany w Lean. Mamy wtedy pewność,
że ktoś stale dba o żywotność metodologii. Innym sposo-
bem jest utrwalenie wydarzeń Kaizen jako stałych elemen-
tów kultury firmy – można na to przeznaczyć np. dwa dni
w miesiącu. Ważne jest, aby ich nie odwoływać, nie wyma-
wiać się natłokiem pracy czy obowiązkami wobec klientów.
Ważna jest tu rola lidera zespołu, który powinien pilnować,
by na pewno się odbyły.Dobrym pomysłem jest też zaanga-
żowanie do tego celu osoby z zewnątrz – na przykład sko-
rzystanie z usług firmy konsultingowej.Działanie godne po-
lecenia, zwłaszcza w pierwszych latach po wdrożeniu. Taka
osoba na pewno dopilnuje,by rutyna Kaizen była przestrze-
gana, a nie naginana na rzecz bieżących spraw firmy.
PM: Wyobraźmy sobie, że zamierzam zatrudnić na stałe mene-
dżera Lean. Jakie umiejętności i zdolności powinien posiadać?
Jaka powinna być jego/jej pozycja w firmie?
GR: Najważniejsza jest ciekawość. Taka osoba powinna być
ciekawa wszystkiego,co dzieje się w firmie.Drugą ważną ce-
chą jest dyscyplina, a także dobra organizacja. Te przymioty
możemy zweryfikować już na samym początku: jeśli osoba
ma porządnie opracowany i zbilansowany grafik, prawdo-
podobnie ma też predyspozycje. Jeśli zaś chodzi o miejsce
w firmie, menedżer Lean to funkcja zbliżona w hierarchii
do top managementu, podległa bezpośrednio menedżerom
najwyższegoszczebla.Zdrugiejstronypowinienmiećdobrą
orientację w działaniu wszystkich szczebli firmy, wiedzieć,
co się w niej dzieje i być gotowy zaraportować, czy zmiany
na wszystkich poziomach idą we właściwym kierunku.
PM: A jak kwestia Przemysłu 4.0 wygląda we Włoszech? Czy
istnieje jakiś ogólnokrajowy plan lub strategia rządowa wspie-
rająca ideę?
GR: Istnieje taka strategia – władze przeznaczyły na nią aż
14 mld euro! Przynajmniej w teorii… Co do samego hasła
„Przemysł 4.0”, wydaje mi się, że nowy jest tu tylko slogan.
Przecież to się dzieje już od dawna! Istnieją firmy,które roz-
wiązania na miarę Przemysłu 4.0 stosują nawet od 2000 r.
To prawda, teraz mamy o wiele więcej narzędzi, przejście
do nowego etapu technologicznego jest łatwiejsze i tańsze,
można wejść na dowolną branżową stronę internetową
i wybierać spośród przeróżnych ułatwień. Jest natomiast
wiele ważnych kwestii, które idea Przemysłu 4.0 pomija.
Ciągle mówi się w niej o procesach i technologii, a ignoruje
np. zadowolenie klientów, jakość, koszty, innowacje… Dla-
tego w naszej firmie rewolucję przemysłową wolimy robić
po swojemu i to samo radzimy innym firmom. Chcesz być
innowacyjny? Przyjrzyj się dokładnie swojej firmie – kosz-
tom produkcji, jakości produktów, czasom dostaw, temu,
jaki masz target i zadaj sobie pytanie: co możesz poprawić?
Możesz też je zadać swoim pracownikom – gwarantuję, że
udzielą trafnych odpowiedzi.
PM:Wielcy gracze,tacy jak Samsung czy Fanuc,wiedzą,że mu-
szą wdrożyć rozwiązania Przemysłu 4.0, aby być innowacyjni.
Co mają natomiast począć małe i średnie przedsiębiorstwa?Aby
pozwolić sobie na nabycie nowoczesnych rozwiązań,potrzebują
pomocy z zewnątrz…
GR: Niestety, nawet ta pomoc z zewnątrz – taka jak np. do-
tacje – nie jest dostępna dla każdego. Pozostając przy przy-
kładzie Włoch – jestem pewien, że jakieś dwa mld euro
ze wspomnianej dotacji trafi do rafinerii i spółek gazowych.
Dalsze kilka miliardów otrzymają pewnie inne wielkie
przedsiębiorstwa i tylko część środków zostanie przyznana
mniejszym firmom. Co więcej, środki mogą nie być wystar-
czające, by organizacja mogła zakupić wszystkie potrzebne
urządzenia czy oprogramowanie.Niekiedy może się okazać,
że jedyne, na co firmę będzie stać, to aplikacja ze sklepu in-
ternetowego, a nie rozwiązania na miarę Przemysłu 4.0.
PM: Dziękuję za rozmowę!
Często tłumaczę kursantom, że
system Lean jest jak przeglądanie
książki o milionie stron.
Nasze wieloletnie doświadczenie
pokazuje, że w każdej firmie po
wdrożeniu pozostaje od 10 do 25
procent pracowników, którzy nie
wykazują zaangażowania.
Giuseppe Ravazzolo – prezes zarządu WTCO LeanDiscovery Holding Srl,
firmy pomagającej przedsiębiorstwom osiągać stabilny wzrost i obrać stabilną drogę ciągłego doskonalenia dzięki stałej redukcji marnotrawstwa.
Posiada m.in. Certyfikat Six Sigma Black Belt, Zarządzania Ryzykiem AXELOS. Uczestniczył w ponad 550 warsztatach szybkiej poprawy, oraz 140
tzw. tygodniach Kaizen. Ukończył m.in. studia dotyczące Ekonomii i Marketingu na Uniwersytecie w Miami. W 2001 roku przeszedł szkolenia
w Japonii w Shingitsu, gdzie pobrał gruntowną wiedze na temat filozofii Lean.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 1716 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
11. Narodziny Polskiego
Lean Ewoluować jak Toyota
W 2009 roku przygotowywałem dla Ministra Zdrowia z Norwegii
szkolenie na temat wprowadzenia Systemu Produkcji Toyoty do służby
zdrowia i, sprawdzając co się dzieje w tym zakresie w Japonii i na
świecie, po raz pierwszy spotkałem się z nazwą „Lean”. W USA znalazłem
odgałęzienie metody, które dotyczy usprawniania działania szpitali.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 1918 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
12. Opisy, z którymi się wówczas zetknąłem, sugero-
wały, że Lean jest odmianą systemu Toyoty w Sta-
nach Zjednoczonych. Odniosłem wrażenie, że firma
współpracuje z działającymi tam konsultantami.
Ponieważ chodziło jedynie o sprawdzenie, czy i jak
TPS jest stosowane w szpitalach, nie interesowała
mnie dokładna definicja Lean. Ponadto szpital To-
yoty okazał się być na takim poziomie, że nie trzeba
było sięgać po inne modele.
W związku z powyższym miałem wrażenie, że
„ruch” opiera się na osobach, które przez długie lata
pracowały w Toyocie i po przejściu na emeryturę
lub po założeniu własnej działalności przekazywały
dalej wiedzę zdobytą w firmie. Okazuje się, że moje
rozumienie było całkowicie błędne. Jak dotychczas
wśród konsultantów Lean nie spotkałem ani jednej
osoby z wystarczająco długim, ba, nawet krótkim
stażem w Toyocie.
Początkowo, nie mając bezpośredniego kontaktu
z osobami uczącymi Lean, trudno było mi wyrobić
sobie zdanie na ten temat. Ostatnio poznałem kilka
i pojawiły się nowe zaskoczenia oraz refleksje. Po-
nieważ propagatorzy Lean podkreślają relacje meto-
dy z Toyotą, można odnieść wrażenie, że oba nurty
to to samo. Ostatnio widziałem nawet notatkę pre-
zentującą 10 podstawowych zasad Kaizen zdefinio-
wanych jako „zasady Lean”. Gdzie podział się ame-
rykański i europejski szacunek do praw autorskich?
Jeżeli źródło jest dokładnie znane, to dlaczego się go
nie podaje? Bardzo psuje mi to wizerunek Lean.
Niezapełniona luka
Systemy produkcyjne, ponieważ są systemami, ła-
twiej dają się wdrożyć. Codzienne działanie w spo-
sób „ustandaryzowany” po prostu zmusza do przy-
jęcia niektórych zachowań. Co innego dzieje się
w administracji i obsłudze klienta. Narzucenie
systemów ISO, zamiast usprawnić działania, w tej
pierwszej powoduje niesamowite przestoje,gdyż za-
biera czas na tworzenie dokumentacji, z której w re-
zultacie niewiele wynika, spełnia natomiast wymogi
audytu.
Patrząc na to,co dzieje się w Polsce,zauważam total-
ny brak modeli obsługi klienta i komunikacji.W pa-
nującym ogólnie chaosie zharmonizowanie działań
firm, nie tylko z branży produkcyjnej, ale przede
wszystkim handlowo-usługowej, w tym służbie
zdrowia i szkolnictwie wyższym, wymaga wprowa-
dzenia nowych modeli, nieznanych ani w Europie,
ani w USA.
Spodziewałbym się, że Lean wypełni tę lukę. Jakby
niebyło,metodaprzejęławieleelementówodToyoty,
często się z nią utożsamia, więc czemu nie? Tymcza-
sem coraz wyraźniej zauważam, że metoda w Polsce
nie zawiera wspomnianych modeli.
Komunikacja w Toyocie
Niestety, im więcej mam kontaktu z Lean, tym bar-
dziej zdaję sobie sprawę, że Lean i Kaizen (Toyota)
to całkiem różne sprawy. Pierwsze, wywodząc się
z USA i tamtejszej kultury (poza kilkoma konsul-
tantami, którzy bezpośrednio doświadczyli różnic
kulturowych a w moim odczuciu są traktowani jak
zanikający na pustyni głos), nie posiada podstawo-
wych modeli działania, które pozwoliły Toyocie od-
nieść sukces. Teza znajduje potwierdzenie w rozmo-
wach z konsultantami Lean.Wiele elementów, które
dla nich są oczywiste,dla mnie są nie do pomyślenia.
Gdybym coś takiego zaproponował w Toyocie, mój
zwierzchnik mógłby dostać zawału serca, a ja kop-
niaka.
Do tego dochodzą modele komunikacji. Toyota
zawsze działa w grupie. M.in. dlatego, aby jej człon-
kowie zawsze mogli mnie zastąpić, gdyby nagle
pojawiło się inne, wymagające natychmiastowego
działania, zadanie. Nigdy nie zaczynam nad nim
pracować, jeśli nie skonsultuję się uprzednio z prze-
łożonym i z grupą. W Toyocie codziennie mieliśmy
O
kilkuminutowe spotkanie umożliwiające omówie-
nie spraw bieżących. Natomiast raz w tygodniu
odbywaliśmy spotkanie długie, na którym przepro-
wadzaliśmy analizy i planowanie na dłuższy okres.
Gdy zachodziła specjalna potrzeba, organizowało
się osobne zebrania.
Każda nowa informacja była natychmiastowo prze-
kazywana członkom grupy oraz wszystkim wydzia-
łom, które były w jakikolwiek sposób powiązane
z tematem. Chodziło o to, aby osoby z inną wiedzą
i punktem widzenia mogły zareagować w wypadku,
gdy kierunek postępowania wydawał im się mylny.
Pozwalało to na uniknięcie niepotrzebnego wysił-
ku prowadzenia projektu w kierunku, który i tak
po drodze zostałby zanegowany.
Pomimo iż powyższe zasady są wspólne dla całej
Toyoty, proszę nie myśleć, że Toyota w Polsce, Bel-
gii, we Francji, w Wielkiej Brytanii znaczy to samo,
co w Japonii. Niestety, nie. O dystrybutorach han-
dlowych nawet nie wspominam. Obecnie są to fir-
my ze słowem „Toyota” w nazwie, starające się dzia-
łać według jej zasad. Nie mają jednak pracowników,
którzy pochodzą z kultury firmy z Japonii i nie znają
jej korzeni. Proste porównanie procesu sprzedaży,
jaki zbudowałem w Toyocie za czasów, gdy Centrala
na Europę mieściła się jeszcze w Japonii,z tym,w jaki
sposób prowadzą sprzedaż obecni doradcy,pozwala
zrozumieć, jak bardzo oddalono się od dawnych ja-
pońskich rozwiązań.
Wyniki niby są dobre. Jednak aż ściska mi serce,
bo jest oczywiste, że można by podwoić sprzedaż
jedynie przez obsługę klienta dopasowaną do jego
potrzeb.
Coraz trudniejszy transfer
kultury
Fabryki coraz bardziej „unowocześniają się” i trud-
no w nich znaleźć kogoś, kto rozumie kulturalne
korzenie tego, co robi.W początkowym okresie po-
wstawania zarówno Centrali w Belgii, jak i fabryk
w Wielkiej Brytanii, Francji i Polsce, każdy wydział
miał japońskiego menedżera albo koordynatora.
Gwarantowało to (o ile tacy Japończycy nie padali
pod ogromem zadań) transfer postępowań kulturo-
wych firmy.
Ale łatwiej jest zrobić coś samemu, niż z cierpliwo-
ścią tłumaczyć pewne kwestie łamanym angielskim.
Na dodatek rozmówca to osoba, która na co dzień
też mówi całkiem innym językiem i angielski ro-
zumie mniej niż więcej. Dlatego pełne przekazanie
sensu działania Toyoty po prostu zanika w tłuma-
czeniu.
System szkolenia w japońskiej Toyocie opierał się
na czerpaniu z kultury i naturalnym dla Japończy-
ków naśladowaniu przełożonych. Nie było wykła-
dów czy warsztatów, a jedynie ciągła komunikacja
z przełożonymi, którzy, korygując działania pod-
władnych, przekazywali swoją wiedzę. Nawał pracy
bardzo ograniczył czasowo tego rodzaju transfer,
więc i Japończycy w rodzimej Toyocie stopniowo tę
wiedzę tracą.
Ponieważ przybywając do Toyoty z innej kultury nie
miałem odpowiednich nawyków, a firma nie podej-
mowała prób, by je we mnie wyrobić, rozpocząłem
realizację projektu stworzenia wewnątrzzakładowe-
go uniwersytetu. Miał być wspólny dla wszystkich,
jednak po oddelegowaniu mnie do budowania fa-
bryki w Polsce projekt podzielono na dwa osobne:
EMBA dla przyszłych członków zarządu i akademię
dla dealerów.
HR wspólnie z zarządem podejmowali próby, aby
przywrócić tradycyjny model Mistrza i Czeladnika.
Czy się udało,nie wiem,gdyż zaczęło się to tuż przed
moim odejściem z Toyoty.
Z tego, co zaobserwowałem, japońscy menedże-
rowie, o ile się ich bezpośrednio nie poprosi o wy-
tłumaczenie dlaczego coś robi się tak, a nie inaczej,
ograniczą się jedynie do wskazania, ich zdaniem,
właściwej drogi. Na przekazywanie wiedzy podpar-
tej przyczynami kulturowymi zazwyczaj nie ma cza-
su lub sam Japończyk nawet nie wie, co to jest 5 ele-
mentów.
Spotkałem się z wieloma sytuacjami, w których ko-
munikacja między Polakami i Japończykami była
pozornie bardzo dobra, jednak brak zrozumienia
różnic kulturowych i przyczyn, dla których obie na-
Kazuyoshi Tsuyukusa
Toyota jak to Toyota – codziennie się zmienia
i udoskonala, a Lean cały czas nostalgicznie
powraca do „korzeni” i podręczników
napisanych przez początkowych trenerów.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 2120 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
13. cje reagują w inny sposób ewokowało niepotrzebne
negatywne emocje. A to prosta różnica kulturowa,
której Polacy nie rozumieją, a Japończycy nie zdają
sobie sprawy.
Jeżeli sama Toyota ma tego rodzaju problemy z prze-
kazaniem wewnątrz firmy elementów kulturowych,
proszę sobie wyobrazić, jak trudno jest zrozumieć
pewne sprawy osobom,które uczą się Lean od ludzi,
którzy nigdy nie mieli styczności z Toyotą. Nie mają
innego wyjścia, jak interpretować pewne zachowa-
nia bazując na tym, co wynoszą z własnej kultury.
Zdjęcie szuflady
Napotkałem ostatnio na LinkedIn bardzo ciekawy
przykład. Pojawiło się tam zdjęcie (oferowane przez
Mistrza ciągłej poprawy Lean Six Sigma) z komen-
tarzem: „Nadgorliwość gorsza od... Trzeba myśleć,
trzeba myśleć! Typowy przykład Over Quality za-
stosowany przez bezmyślnego wdrożeniowca”.
Nie wiem skąd pochodzi przykład, ale bardzo przy-
pomina mi szufladę japońskiego kolegi z fabryki
Toyoty. Mam wrażenie, że to nie „bezmyślny wdro-
żeniowiec”, ale sam właściciel biurka zrobił sobie
szablon i wprowadził porządek w szufladzie. Nie
wynika to z narzuconych schematów, ale z natural-
nej potrzeby. Dlaczego ktoś sam chciałby tak nad-
gorliwie uporządkować szufladę? Bo ów porządek
jest czymś, według czego żyje na co dzień.
Nie wiem, czy ktoś z klientów na stacji dealerskiej
Toyoty lub Hondy miał możliwość zobaczyć jak roz-
mieszczone są tam narzędzia? Otóż dokładnie tak
samo jak na zdjęciu, tylko zazwyczaj na ścianie.
Każdyzbędnyruchtostrataczasuipieniędzy.Ludzie
w Toyocie,którzy na co dzień pracują w środowisku,
gdzie tego rodzaju ład uważany jest za naturalny,tak
właśnie porządkują swoje szuflady. I proszę mi wie-
rzyć, nie wywodzi się to z„nadgorliwości”.
Japońska tradycja Shinto sprzed ponad 3000 lat
uczy, że to, co widać wokół nas, jest niczym innym
jak odbiciem tego, co kryje się w naszym wnętrzu.
Dlatego w Japonii nawet obecnie wiele osób zarabia
majątek pisząc książki o porządkowaniu. Uporząd-
kowanie otoczenia powoduje uporządkowanie wła-
snego wnętrza.
Są przykłady, gdzie fabryka umiejscowiona głębo-
ko na wsi, która (ze względu na specyfikę produk-
cji) jest bardzo trudna do utrzymania w czystości,
przez wiele lat zmagała się z problemami, aż przy-
szedł do niej syn właściciela, który specjalizował się
w handlu, a nie produkcji. Wymusił na pracowni-
kach wyczyszczenie fabryki i utrzymywanie czysto-
ści. Dał wszystkim pracownikom nowe mundurki
i zmusił,aby i one były nieustannie czyste.Narzędzia
uporządkowano w podobny sposób, jak na zdjęciu
z szufladą. Co to dało?
Po kilku miesiącach poczucie własnej wartości pra-
cowników zmieniło się.Zaczęli szanować mundurki
i stanowiska pracy, samą pracę oraz fabrykę. Z pod-
upadającego brudnego zakładu zamienili się w fa-
brykę niszową,odpowiadającą na nagłe zamówienia
klientów,którzy muszą produkować jakieś elementy.
Powoli doszły do nich inne niszowe realizacje, które
były droższe od podobnych produktów na rynku.
Fabryka zaczęła dobrze prosperować, a pracownicy
utożsamiać się z firmą. Nawet ci, którzy przez mo-
ment zapragnęli wyjechać do wielkich miast, szyb-
ko do niej wrócili. Proszę sobie wyobrazić – prawie
wszystko w niej wyglądało tak jak na zdjęciu.
Porządek wynikający z historii
Aby zrozumieć,dlaczego w Japonii powyższy model
jest naturalny (a nie oznacza nadgorliwości), trzeba
sięgnąć do niektórych japońskich tradycji.O dawnej
tradycji Shinto już wspomniałem.Istnieją natomiast
dwa dodatkowe aspekty.
Pierwszym z nich jest długi okres wojen wewnętrz-
nych w Japonii, kiedy książęta w poszczególnych re-
jonach starali się zdobyć pobliskie ziemie, głównie
dla złota i srebra, jakie można było wydobyć z da-
nych terenów. Najazdy, podobnie jak podczas Poto-
pu Szwedzkiego i wojny 30-letniej w Polsce, ozna-
czały, że wróg mógł w każdej chwili napaść na nasz
dom. Konieczna była więc możliwość momental-
nego sięgnięcia po broń. Chowano ją pod sufitem
lub w innych miejscach, w sposób przedstawiony
na zdjęciu.
Drugim powodem jest kultura drewna. Wszystko
w Japonii zbudowane było z drewna, bambusu i pa-
pieru. Bardzo ekologiczna architektura, ale ekstre-
malnie podatna na pożary – tak wielką zmorę Japo-
nii, że zamiast policjantów mieli strażaków.
W razie rozprzestrzeniającego się ognia konieczna
była możliwość zabrania najważniejszych rzeczy
bez zastanawiania się gdzie są, odruchowo. Nawet
moment zawahania mógł kosztować życie. Dlatego
konieczne było rozłożenie rzeczy w podobny jak
na zdjęciu sposób, (tylko w łatwiejszy do przenie-
sienia).Ta tradycja i zamiłowanie do„nadgorliwego”
porządku pozostała w Japonii do dziś.
Zrozumieć „nadgorliwość”
A nasze zdjęcie? Jest zdecydowanie niepopular-
ne wśród użytkowników LinkedIn. Nie dziwię się.
Wczasach,gdyzaczynałempracęwToyocierównież
nie rozumiałem celowości takiego „nadgorliwego”
sprzątania. Miałem wrażenie, że ludzie wprowadza-
jący tego typu rozwiązania nie myślą. Dopiero, gdy
zacząłem poznawać Japonię i rozumieć, ile kosztuje
nawet najmniejszy przestój w produkcji, pojąłem że
w tym szaleństwie jest metoda.
Na przykład, zamawiając samochody w Japonii dla
Polski, ze względu na obowiązującą wtedy stawkę
preferencyjną dla aut wyprodukowanych w Unii Eu-
ropejskiej, musiałem walczyć o odpowiednią cenę.
Walutą dla Europy były amerykańskie dolary, gdyż
dopiero rozpoczynano dyskusję na temat Euro.Wal-
czyłem nawet o jednego dolara czy centa. Dla mnie
była to różnica, która zmieniała cenę z np. 30 000
na 29 999 dolarów. Może wydawać się, że jest żad-
na, ale przy sprzedaży 10 000 samochodów nagle
mamy 10 000 dolarów w kieszeni. A to już piechotą
nie chodzi.
W produkcji sprawa staje się o wiele poważniejsza.
Weźmy fabrykę z trzema tysiącami zatrudnionych
pracowników.Niech najniższa płaca waha się w gra-
nicach 1500 zł netto. Minuta takiego pracownika
kosztuje 12,5 grosza. W ciągu dnia każdy z nas za-
myśli się albo z innych przyczyn traci, powiedzmy,
30 minut. Jeżeli pomnożymy więc koszt za minutę
razy 3000 pracowników, razy 30 minut, otrzymu-
jemy 11 250 zł straty dziennej. W skali roku daje
to ok. 3 275 000 zł przy najniższej stawce. Dla mnie
jest to zawrotna suma, ponieważ gdyby kwotę moż-
na było wykorzystać albo na bonusy, albo nawet
na promocję produktu,jak bardzo zmieniłoby to sy-
tuację?
W fabryce menedżerskie stanowiska zajmuje sporo
osób myślących bardzo pragmatycznie, więc taka
kalkulacja jest względnie zrozumiała. Natomiast
w firmach handlowych czy usługowych mało kto
myśli podobnymi kategoriami.
Pamiętam mój szok, kiedy ze sprzedaży przesze-
dłem do marketingu. Ja walczyłem o każdego dola-
ra, o centa w cenie samochodu, a ludzie z marketin-
gu lekką ręką wydawali 30 000 dolarów na rzeczy,
w których jako sprzedawca nie widziałem niemal
żadnej wartości: tłumaczenie, które wielu z nas mo-
gło spokojnie wykonać bez pomocy z zewnątrz.
Ewoluujący organizm Toyoty
A jaki ma to związek z różnicami między Lean a Ka-
izen? Bardzo duży. Jeżeli w Toyocie, w zależności
od wydziału i kraju, wielką trudnością jest działanie
spójnie i grupowo, z pełnym obustronnym zrozu-
mieniem, to o ile trudniej zrozumieć konsultantom
Lean prawdziwe znaczenie narzędzi, które zapo-
życzone są z Toyoty? Mało który leanowiec (a już
konsultant Six Sigmy pewnie wcale) miał bezpo-
średnią styczność ze sposobem działania firmy. Je-
stem ciekaw ilu konsultantów Lean w Polsce miało
staż w Toyocie? Być może w firmach zajmujących się
Niestety Lean nie ma szans w obecnym
stanie nadążyć za postępem Toyoty.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 2322 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
14. usprawnianiem produkcji w Japonii niektórzy tak,
ale proszę pamiętać, że nie była to Toyota. Nie mu-
szę chyba podkreślać,że ma ona system całkiem od-
mienny od przeciętnych firm w Japonii i na świecie.
Są oczywiście elementy wspólne jednak samo wyko-
nanie jest odmienne,ponieważ produkcja w Toyocie
to ciągle ewoluujący organizm. W ciągu tygodnia
sposób działania linii produkcyjnej potrafi się dia-
metralnie zmienić. Jest oczywiste, że zmiana nie jest
nigdzie ogłaszana, aż do uzyskania bezwzględnej
pewności, iż jest pozytywna. Z tego prostego powo-
du wiele udoskonaleń chowa się głęboko w fabry-
kach Toyoty.
Wspólne źródło – dwie drogi
Jak dotąd nie spotkałem firmy, która byłaby choć
trochę tak efektywna,jak Toyota.Dlatego byłoby do-
brze, gdyby konsultanci Lean zdali sobie sprawę, że
to, co proponują, w oczach pracownika Toyoty bar-
dzo często jest nie do przyjęcia. Nawet jeśli używają
narzędzi pochodzących bezpośrednio od Toyoty,
nie rozumiejąc kultury nie są w stanie dokładnie
przekazać sensu ich stosowania. Biorąc przykład
ze zdjęcia szuflady – nie są nawet w stanie zauważyć
mądrości, która kryje się za nimi kryje. W rezulta-
cie albo dane narzędzie porzucą, albo zdeformują,
starając się na siłę dopasować je do własnej kultu-
ry i stylu życia. Nasuwa się pytanie: Czy to dobrze,
czy źle? Czy Lean ma pozostać Lean, czy powinno
poszukiwać konsultacji z Toyotą? Czy może uzurpo-
wać sobie prawo do cytowania filozofii Toyoty jako
czegoś własnego?
W początkach kształtowania się Lean,pomimo pod-
stawowych błędów popełnionych przez teoretyków
nieznających Japonii, tradycji, a przede wszystkim
Toyoty, TPS i Lean były sobie bliskie. Tymczasem,
Toyota jak to Toyota – codziennie się zmienia i udo-
skonala, a Lean cały czas nostalgicznie powraca
do„korzeni”i podręczników napisanych przez daw-
nych trenerów.
Coraz wyraźniej widzę, że być może korzenie me-
tody tkwią w Toyocie, jednak rozwijana przez ludzi
bez żadnego kontaktu z Japonią i firmą, stała się od-
rębnym nurtem w podejściu do zarządzania fabryką
i organizacjami.
Musimy zdać sobie sprawę,że Lean to nie Toyota i że
w porównaniu do niej jest kilka, jeśli nie kilkadzie-
siąt lat świetlnych z tyłu. Toyota jest jedną, bardzo
spójną organizacją z wyrobioną kulturą działania,
która jest nieustannie usprawniana. Z kolei Lean
to coś w rodzaju „pospolitego ruszenia” jego specja-
listów.Nie jest to spójna organizacja.Wręcz przeciw-
nie – pomiędzy szkołami Lean panuje duża rywali-
zacja. Do tego dochodzi konkurowanie Lean z Six
Sigma. Wielu właścicieli firm w sposób bardzo „ło-
patologiczny”, widząc „Lean Six Sigma”, pomyśli, że
to coś lepszego, bo skupia narzędzia z obu światów.
W oczach człowieka, który połowę życia spędził
w Toyocie w Polsce ani Lean, ani Six Sigma nie mają
modeli potrzebnych do tego, aby zbliżyć się do efek-
tywności Toyoty. Pewne rezultaty się pojawią. Mogą
wydawać się nawet bardzo dobre, gdyż czasami
proste zastosowanie tradycyjnego narzędzia zmie-
nia całą firmę. Jednak proszę mi wierzyć, w firmach
w Polsce, nawet tych najbardziej efektywnych, jest
sporo do udoskonalenia. Nie chciałbym więc, aby
konsultanci Lean, Six Sigma czy Lean Six Sigma
i inni tracili energię oraz czas na walkę i kłótnie o to,
kto ma rację.Każdy ją ma (patrząc z poszczególnego
punktu widzenia) i nikt jej nie ma (patrząc z punk-
tu widzenia tradycji w Japonii lub tradycji Motoroli
wzmocnionej przez GE).
Budowa Polskiego Lean
Niestety, w obecnym stanie, Lean nie ma szans na-
dążyć za postępem Toyoty. Aktualnie jest to całko-
wicie odrębna metoda, która stara się naśladować
jej działania, ale nigdy nie stanie się Toyotą. Można
tu albo rozdzierać szaty i biadolić, albo zakasać rę-
kawy i rozpocząć proces udoskonalania od analizy
tego, co jest.
Dlatego chciałbym zaproponować założenie Fun-
dacji, Stowarzyszenia lub Izby Gospodarczej, któ-
ra miałaby na celu nie spory o to, kto jest lepszy
i ma rację, ale zjednoczenie konsultantów Lean i im
podobnych, a przez to zdobywanie czy wypraco-
wanie coraz to nowych, nieosiągalnych w Europie,
modeli kulturowych i biznesowych, pomagających
w usprawnianiu metod zarządzania firmami i szko-
lenia konsultantów tak, aby byli jak najbardziej sku-
teczni.
Toyota jest firmą, która codziennie z ogromną szyb-
kością prze do przodu.Poprzez obecność na wszyst-
kich kontynentach i obsesyjne wręcz dzielenie się
informacją, pracownicy mają dostęp do wszystkich
doświadczeń we wszystkich biurach i fabrykach.
Ogrom wiedzy i innowacji jest niesamowity.
Natomiast Lean nie ma jednego zjednoczonego
organizmu, który byłby źródłem doświadczeń. Nic
więc dziwnego, że pozostaje z tyłu. Jeżeli będziemy
cały czas porównywali oba „organizmy”, obawiam
się, że Lean nic na tym nie zyska, gdyż mają one cał-
kowicie inny model działania i są na odmiennym
poziomie rozwoju.
Nie ma również sensu krytykować Lean za niedo-
ciągnięcia i za to, czego w nim nie ma, ponieważ nie
jest to zjednoczona organizacja, a wielu konsultan-
tów na różnych poziomach wiedzy i doświadczenia,
działających niezależnie.
Zamiast więc krytykować się, zwalczać i kłócić, kto
ma rację, czy nie lepiej zjednoczyć siły, wymienić się
doświadczeniami, zbudować wspólną bazę wiedzy
i zorganizować jednolite kursy dla konsultantów
tak, aby wychować kadrę zdolną zmienić sytuację
na rynku w Polsce, a może i w Europie?
Służę moją wiedzą i doświadczeniem, jak również
dostępem do Japonii. Gdy zjednoczymy się w pod
wspólną egidą, pojawi się również dostęp do To-
yoty czy Kyocery, którą też warto się zainteresować.
W zasięgu ręki znajdą się inne zasoby i o wiele ła-
twiej będzie wypracować nowe modele i pomysły.
To również pozwoli na bliższe kontakty z np. Koreą.
Co prawda, wzięła ona podstawowe modele z Japo-
nii,jednak użyła ich na własny sposób i na pewno są
tam elementy, które przydadzą się w konstruowaniu
Polskiego Lean.Nazwa i tak jest do ustalenia.Zapra-
szam do dyskusji.
Kazuyoshi Tsuyukusa(露草和賛) – CEO Commelina Int.
Obywatel Japonii, w której przebywa od 1980 roku. Absolwent Uniwersytetu Nanzan w Nagoi. Pierwszy Polak zatrudniony
przez Toyota Motor Corporation w Japonii. W latach 2000 -2006 przedstawiciel Toyota Motor Corporation na Polskę oraz
Czechy. Odpowiedzialny za powstanie fabryki w Wałbrzychu, pomagał przy budowie zakładu w Jelczu i rozruchu fabryki
Toyota Peugeot Citroen Automobile (TPCA) w Kolinie w Czechach. Rzecznik i osoba kontaktowa w Toyocie dla Ambasad
krajów Europejskich w Japonii, odpowiedzialny za organizowanie wizyt przedstawicieli Rządów i Rodzin Królewskich Euro-
py w Toyocie. Miał przyjemność pracować między innymi z Ministrem Zdrowia Norwegii, Ministrem Transportu z Niemiec,
Ministrem Spraw Zagranicznych z Polski, Księciem Monako oraz Królem Szwecji.
Chciałbym zaproponować założenie Fundacji,
Stowarzyszenia lub Izby Gospodarczej,
która miałaby na celu (…) zjednoczenie
konsultantów Lean i (…) wypracowanie coraz
to nowych nieosiągalnych w Europie modeli
kulturowych i biznesowych.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 2524 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
15. Pierwszy powód moich działań jest tak oczywisty,
że aż banalny: skoro to ON/ONA trzyma kasę i bę-
dzie po mojej stronie,kto będzie miał odwagę stanąć
przeciwko nam? Poza tym dobrze jest trzymać szta-
mę ze skarbnikiem.
Drugi powód jest czysto praktyczny: jeżeli koncep-
cja,którą wypracowałem ma funkcjonować i działać
– ON pierwszy się jej przyjrzy i zweryfikuje. Zrobi
to najszybciej, na podstawie twardych danych, pre-
cyzyjnie i nie będzie nas pozbawiał wątpliwości.
Jednak finanse finansami – przecież bardzo często
w fabryce istnieje funkcja kontrolera, bliżej lub dalej
pojawia się księgowy. Czy oni mi wystarczą? Niestety
dla nich (chociaż wykonują kawał niezwykle ważnej
roboty) – obawiam się, że nie. To znaczy, najprawdo-
podobniej trafili już do mojego zespołu (formalnie
lub nieformalnie), ale w sytuacji, w której budujemy
określoną strategię dla fabryki (zakładu produkcyj-
nego) niezbędna jest polaryzacja naszego projektu
już u źródła. Dlatego musimy się udać do dyrektora
finansowego (często pełni rolę CFO), aby mieć pew-
ność, że wszyscy jego pracownicy zostaną w odpo-
wiedni sposób spolaryzowani. Oczywiście idziemy
również po to, aby otrzymać formalne namaszczenie
„ich” człowieka (zazwyczaj kontroler finansowy lub
księgowy),który będzie wcielony do naszego zespołu.
P
CFO
bez pollice verso
Zdobyć przychylność świata finansów
Kiedy z perspektywy dyrektora
zakładu przejmuję odpowiedzialność
za efektywne zarządzanie operacyjne,
pierwszą rzeczą, jaką się zajmuję (poza
zbudowaniem zespołu) jest znalezienie
odpowiedniego sojusznika. Oczywiście
robię to głównie po to, aby forsować
koncepcję, którą jestem zainteresowany,
ale tym samym pilnuję, żeby pozostać
w „praktycznym świecie”. A ponieważ
nikt nie spełni tej roli tak dobrze, jak
finansista – wybór jest oczywisty.
Szymon Słojewski
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 2726 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
16. Od strony czysto praktycznej absolutnie polecam
udać się na rozmowę w cztery oczy. Oczywiście
przygotowanym i wyposażonym w odpowiednie
wyliczenia, schematy i propozycje. Nawet jeże-
li nie użyjemy danych podczas rozmowy fakt, że
je przygotowaliśmy zapewni nam większą swobodę
podczas dyskusji, unikniemy także wielu pytań po-
zostawionych bez odpowiedzi. Nie zapominajmy,
że naszym celem jest pozyskanie sojusznika, a nie
czcza dyskusja, dlatego stawiajmy przede wszystkim
na profesjonalizm!
Profit and Loss Statement
PL – do tego jak wielkie znaczenie mają obecnie
w biznesie te dwie litery, nie muszę chyba nikogo
przekonywać. Ale głęboki ukłon w stronę bizneso-
wego myślenia jest niezbędny, jeżeli mamy zjednać
sobie dyrektora finansowego.I chociaż to doskonały
wstęp do naszej relacji, zacznijmy od początku…
Oczywiście patrząc z perspektywy fabryki (w jed-
nakowej mierze dotyczy to także łańcucha dostaw
i za każdym razem, gdy odniosę się do pojęcia„pro-
dukcja”, będę miał na myśli również ten obszar)
powinienem skupić się głównie na literze L (ang.
Loss), która nie jest niczym innym jak – w prostym
tłumaczeniu – stratą. W tym momencie rozmowy
z dyrektorem finansowym szeroko otwierają nam
się oczy, bo na pozór spotyka nas przyjemne zasko-
czenie.Otóż myślimy,że możemy śmiało skupiać się
na pojęciu strat,które to dla nas (dzięki Lean,WCM,
6sigma czy innej, dowolnej metodologii prowadzą-
cej do oszczędności) są zawsze tak bardzo mocno
i naturalnie akcentowane jako źródło problemów
(podwyższenia kosztów i utraty efektywności fi-
nansowej), że wręcz rzeczywiste! Ale to, niestety,
nie takie proste. Fakt, że słynne PL, poza profitem,
odnosi się bezpośrednio do analizy strat wcale nie
spowoduje, że kiedy radośnie przekroczymy próg
gabinetu CFO, on się uśmiechnie i powie: „Robimy
to, mów mi Waldek! ”
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że mamy do czy-
nienia nie z jednym, a dwoma światami: produkcji
oraz finansów, które, wbrew pozorom, stanowią dla
siebie mniej więcej jednakowy abstrakt.Podam tutaj
jedynie kilka (sic!) prostych przykładów:
Koszt – dla nas jednoznaczny z wydatkiem. Nato-
miast dla księgowego, jest nim wszystko, co pojawia
się w procesie produkcyjnym.Ilość ujęć może zasko-
czyć niejednego fachowca produkcyjnego do tego
stopnia,że wcześniej czy później da za wygraną i po-
wie: „To Ty sobie te koszty przypisuj, a ja skupię się
na produkowaniu (uwaga – produkowanie to jedno
wielkie źródło kosztu!).
Amortyzacja – to niewidzialny bagaż, jaki dźwi-
ga ze sobą każda z naszych maszyn, budynków itd.
Niby oczywiste, ale ponieważ nie dotyka nas ona
bezpośrednio, jedynie partycypujemy przy jej wyli-
czeniach.
Deprecjacja – czyli ile, co i w jakim czasie traci
na tym,że np.nie rotuje,nie pracuje – po prostu stoi
(uwaga – może również stać na magazynie).
Rozdział kosztów – bardzo często zbudowany we-
dług bliżej nieznanego nam klucza,a mający ogrom-
ny wpływ na to,czy coś opłaca się bardziej,czy mniej
(np. gospodarka między wydziałami produkcyjny-
mi).
My – ze strony produkcji – nie jesteśmy o wiele lepsi:
Strata – patrzymy na nią z zupełnie innej strony niż
finanse. Widzimy straty bezpośrednie (np. zużycie
większej niż według BOMu lub receptury ilości ma-
teriału), pośrednie (np. zużyjmy nieco mniej energii
optymalniej, operując kurkiem gazu przy naszym
piecu) i wirtualne (np. po zoptymalizowaniu pracy
na produkcji mniej kosztuje nas obsługa gospodarki
odpadowej).
OEE – chociaż iloczyn jakości, produktywności
oraz wydajności wydaje się być tak oczywisty,to jed-
nak z punktu widzenia kosztowego jest znacznie
bardziej skomplikowany. Niejednokrotnie usłyszy-
my bowiem sformułowanie: „OK, już nie tłumacz
mi dokładnie jak liczysz wydajność, ważne, że jest
lepsza – czyli obniżamy koszt jednostkowy produk-
tu”.
Etapy procesu produkcyjnego (ang. process step)
– dla nas to chleb powszedni, ale niestety, rzadko
zdarza się, aby nasz optymizm był podzielany przez
dział finansowy. Ten obszar warto również potrak-
tować jako dość nieoczywisty, aby uniknąć zasko-
czenia, kiedy pewne podstawy, według których wy-
liczony jest cały mechanizm PL, mogą okazać się
mniej lub bardziej oderwane od rzeczywistości.
Lean – tego chyba specjalnie komentować nie mu-
szę. Niestety, ciągłe doskonalenie jest wyjątkowo
nieoczywiste z punktu widzenia finansowego, dla-
tego polecam ostrożność przy operowaniu skrótami
myślowymi czy hasłami z żargonu.
Napisałem to z jednej bardzo ważnej przyczyny.Pra-
cując z kimś takim jak CFO musimy wypracować
wspólny język, co bywa trudne, zwłaszcza w przy-
padku,gdy dzielą nas szczeble w pionowej hierarchii
organizacji. Obie strony muszą mówić o dokładnie
tych samych problemach, w sposób dla siebie zro-
zumiały. Tu nie ma miejsca na niedopowiedzenia
i niezrozumienie, ponieważ wcześniej czy później,
doprowadzą do konfliktu, który bardzo często do-
prowadza do porażki przedsięwzięcia, jakie urucha-
miamy.
Wspólny punkt widzenia. Wspólny
interes
Jak już wspomniałem, naszym wspólnym punktem
odniesienia powinna być analiza PL. Ponieważ
skupiamy się na L, czyli stratach, musimy ustalić
czym one są dla nas,a czym dla działu finansów i jak
mogą być odzwierciedlone w kosztach, czyli bezpo-
średnim wypływie pieniądza z firmy. Świetnie obra-
zuje to maksyma rodem z Toyoty: „Łatwiej oszczę-
dzić 6 proc. kosztów niż podnieść cenę o 1 proc.”.
Wierzcie mi lub nie, ale nigdy nie spotkałem ko-
goś z poziomu zarządu, kto by powyższej tezie nie
przyklasnął. Czai się w tym jednak pułapka: obcię-
cie kosztów z perspektywy CFO zawsze kojarzy się
z bezpośrednim cięciem wydatków według poszcze-
gólnych kont kosztowych. Mówiąc wprost: to nic
innego, jak cięcie budżetów. Dla nas – ponieważ je-
steśmy stroną wydającą pieniądze – takie podejście
oznacza katastrofę i wylanie dziecka z kąpielą.Tu za-
czyna się nasza rola przedstawienia wypracowanej
koncepcji cięcia strat tak, aby:
1. Wyraźnie rozróżnić pojęcie strat od kosztów
(ramka 7 MUDA oraz pojęcie strat według
WCM).
2. Pokazać w przejrzysty sposób relację,według któ-
rej straty składają się na finalny koszt w firmie.
3. Ustalić wspólnie,które straty będą dla nas w okre-
ślonym okresie rozliczeniowym priorytetowe.
4. Przedstawić mechanizm pokazujący jak redukcja
tych strat zredukuje finalne wydatki (zwiększy
efektywność, uwzględniając istniejący mecha-
nizm rozliczeniowy itp.).
5. Otwarcie powiedzieć, ile to (redukcja) będzie
kosztowało. Możemy nadal upierać się przy zało-
żeniu, że prawdziwy Kaizen nie wymaga wkładu
finansowego,ale prawda jest taka,że w ten sposób
działa tylko i wyłącznie w firmach posiadających
już ugruntowaną kulturę ciągłego doskonalenia.
Na polskim rynku takie firmy są w mniejszości.
Dlatego zejdźmy na Ziemię i szczerze porozma-
wiajmy o kosztach naszej akcji.
6. Stopa zwrotu, czyli kiedy pojawią się oszczęd-
ności. Innymi słowy – jeżeli musimy wygenero-
wać dodatkowy koszt (np. aby zoptymalizować
proces), to kiedy realnie zaczniemy wychodzić
na swoje.
Tak przedstawiona koncepcja na pewno spotka się
z ciepłym przyjęciem ze strony CFO – istnieje duże
prawdopodobieństwo, że zostanie „kupiona”. Tylko
pamiętajmy, mówmy szczerze, na temat, w punkt
i z jasną wizją celu.Jednym słowem – profesjonalnie.
Skrzynka narzędziowa
Oczywiście, jak już pisałem, na taką rozmowę nie
możemy iść nieprzygotowani. Bardzo przydatnym
narzędziem może okazać się SIPOC (ramka 1). Mu-
simy być jednak ostrożni, bo tylko od nas zależy, jak
duży przekrój działalności będziemy przedstawiać
przy pomocy poszczególnych SIPOCów. Możemy
również posłużyć się VSM (ang.Value Stream Map-
ping), ale na tym etapie może to być zbyt szczegó-
łowe rozwiązanie i zamiast odpowiedzi, wygeneruje
zbyt dużo pytań (chociaż dla nas będzie czytelny,dla
CFO może okazać się jednym wielkim chaosem).
Kolejnym, niezwykle cennym narzędziem jest prze-
gląd strat (tzw. stratyfikacja), gdzie możemy poka-
zać ich wielowymiarowość (np. straty materiałowe,
…mamy do czynienia nie z jednym,
a z dwoma światami: produkcji oraz finansów,
które, wbrew pozorom, stanowią dla siebie
mniej więcej jednakowy abstrakt.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 2928 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
17. ludzkie, maszynowe, czasowe, recepturowe itp.),
jednocześnie ukazując relację poszczególnych strat
do poniesionych kosztów. To zapewne bardzo się
spodoba i wywrze pozytywne wrażenie.
Kluczowa okaże się również znajomość ERP zwłasz-
cza, jeżeli mamy uwagi co do mechanizmów, ja-
kie zostały już zawarte w systemie (i chcielibyśmy
je urzeczywistnić).Nie wymagam posiadania dokto-
ratu z systemu,ale dobrze jest,aby w naszym zespole
był ktoś, dla kogo ERP nie jest tajemnicą i wszelkie
zawiłości rozliczeń zostaną z dużą łatwością odcza-
rowane.
Poprawnie wykonany SIPOC zawiera nie tylko
część opisową, ale również dane dotyczące rozlicze-
nia konkretnego procesu. Kiedy zaczniemy skupiać
się na stratach, może powstać bardzo solidna ana-
liza, z której będziemy jeszcze wiele razy korzystać.
Od ogółu do szczegółu
Jeżeli przeprowadziliśmy już rozmowę,która zakoń-
czyła się sukcesem i możemy startować (rozwijać)
program redukcji strat w obszarze produkcji, nie
pozostaje nam nic innego, jak zacząć działać.Wspo-
mniałem już wcześniej, że w zespole potrzebujemy
kogoś z działu finansowego. Podstawa to oczywiście
rozmowa z tą osobą, przedstawienie sytuacji, jasnej
wizji celu itp. Tylko od nas zależy, jaka dokładnie
rola przypadnie jej w zespole. Musimy być jednak
ostrożni,bo możemy nieopatrznie oczekiwać od niej
zbyt wiele, co w efekcie może zmienić polaryzację
analizy strat. Dlatego akceptujemy punkt widzenia
finansów, ale przy odpowiednim zrozumieniu pro-
cesu i z silną wizją celu.
Technologia, proces to „nasi” wysłannicy, którzy
mają za zadanie dostrzec i rozłożyć na części pierw-
sze wszystkie straty, jakie obejmuje dany wycinek
procesowy. Pamiętajmy, że wychodzimy z tzw. duże-
go obrazka,dlatego im szybciej skupimy się na głów-
nych elementach generujących straty i zaatakujemy
je, tym szybciej odniesiemy sukces przy pierwszej
iteracji redukcji strat w obszarze produkcji (skupie-
nie się na określonej grupie danych jest tutaj kluczo-
we).
Tak generujemy listę projektów, które bezpośrednio
i namacalnie zaatakują straty, a następnie zredukują
koszty.Pilnujemy pracy nad nimi,dbamy o projekty,
bo od ich powodzenia zależy sukces realizacji naszej
koncepcji w firmie.
W końcu może się okazać, że nie jesteśmy już tylko
„kosztem”, ale potrafimy przynieść wartość doda-
ną, zauważoną przez osoby bardzo blisko zarządu,
a przecież o to chodzi!
Oczywiście samo pojęcie strat MUDA można jesz-
cze rozszerzyć, ale nie o to w tym ćwiczeniu chodzi.
Niestety, ich przedstawienie według zasady MUDA
jest kompletnie niezrozumiałe z finansowego punk-
tu widzenia (chociaż przejrzyste i namacalne pro-
cesowo). Aby się powiodło, każda z nich musi być
umocowana w procesie, zwymiarowana i określona
co do celu. Tutaj kłania się VSM, ale jego przygoto-
wanie to już spore zadanie, co zdecydowanie czyni
je następnym elementem naszej układanki.
Ponadto pamiętajmy, że, zamiast wszystkich, bę-
dziemy przedstawiać główne straty. W tej sytuacji
musimy je już mieć opomiarowane i silnie związane
z relacją generowanego kosztu.
16 wielkich strat wg WCM (tylko część układanki)
Rysunek 1
To zdecydowanie podejście bardziej finansowe, któ-
re, co ważne, od razu polaryzuje kierunek redukcji
strat. Oczywiście nadal mile widziany jest VSM, ale
w przypadku dyskusji, jakiej poświęciłem ten arty-
kuł powinniśmy być znacznie bliżej celu. Wystar-
czy potraktować prezentację 16 Wielkich Strat jako
mapę drogową dla naszych SIPOCów, używając de-
finicji MUDA jako karty weryfikującej, czy nic nam
nie umknęło i powinniśmy odnieść sukces.
T – Zbędny transport (ang. waste of transporta-
tion) – niepotrzebne przemieszczanie produktów
lub materiałów, zarówno w obrębie organizacji, jak
i między organizacjami.
I – Nadmierne zapasy (ang. waste of inventory)
– większa niż niezbędne minimum ilość surowców,
półproduktów, pracy w toku oraz wyrobów goto-
wych.
M – Zbędny ruch (ang. waste of motion) – każdy
zbędny wysiłek fizyczny wykonywany przez pra-
cownika w trakcie wykonywania pracy.
W – Oczekiwanie (ang. waste of waiting) – nie-
potrzebne oczekiwanie produktu w procesie doda-
wania wartości lub oczekiwanie maszyn lub ludzi
na potrzebne materiały, narzędzia, instrukcje lub
informacje niezbędne do wykonania pracy.
O – Nadprodukcja (ang. waste of overproduc-
tion) – wytwarzanie produktów, usług lub informa-
cji w oderwaniu od zgłaszanego popytu, to znaczy
z wyprzedzeniem lub w ilości większej niż niezbęd-
na.
O – Nadmierne przetwarzanie (ang. waste of
overprocessing) – każda czynność, która nie jest
niezbędna do wytworzenia produktu lub usługi
o wymaganych przez klienta parametrach i pozio-
mie jakości.
D – Błędy i wady jakościowe (ang. waste of de-
fects) – wadliwe produkty lub niewłaściwie wyko-
nane usługi i związana z tym konieczność m.in.
przeprowadzania dodatkowych inspekcji, ponow-
nego wytworzenia, naprawy lub wymiany wadliwe-
go produktu oraz czas poświęcony odpowiadaniu
na reklamacje klientów.
7 MUDA
S – Supplier – opis dotyczący dostawcy (zewnętrz-
nego i/lub wewnętrznego) dla danego procesu;
określenie warunków dostaw itp.
I – Inputs – opis ilości i jakości zasobów, jakie są
niezbędne do wykonania procesu;
P – Process – hasłowy opis czynności/procesu, nad
jakim się skupiamy;
O – Outputs – opis ilości i jakości produktów, jakie
otrzymaliśmy w procesie; ważne, aby uwzględnić
również scrap;
C – Customer – opis klienta procesowego, jego wy-
magań, warunków odbioru itp.
SIPOC
…obcięcie kosztów z perspektywy CFO
zawsze kojarzy się z bezpośrednim cięciem
wydatków według poszczególnych kont
kosztowych. Mówiąc wprost: to nic innego,
jak cięcie budżetów.
Szymon Słojewski – dyrektor zakładu, Mercor
Ekspert Zarządzania Operacyjnego z ponad 10-letnim doświadczeniem międzynarodowym, który z sukcesem wpro-
wadza modele Lean, SixSigma, WCM oraz TOC, na różnych szczeblach organizacji. Wychowanek Gdańskiej Politechniki,
na której ukończył optoelekronikę, Lean Six Sigma Black Belt oraz MBA. Od lat związany jest z produkcją i logistyką
materiałów budowlanych oraz elektroniki, pracując dla liderów w swojej kategorii m.in. dla Invensys, Saint-Gobain, Etex,
Mercor. Operacyjnie nadzorował produkcję i łańcuch dostaw kilkunastu fabryk w Europie. Aktualnie uruchamia nowy,
innowacyjny zakład produkcyjny w Mirosławiu.
Rys. 1. 16 wielkich strat wg WCM (tylko część układanki)
Scheduled downtime
(8) Planned maintenance
(1) Breakdowns equipment
(2) Process
(3) Start-up
(4) Other downtime
(5) Change-over, stop
(6) Speed
(6.1) Minor stops and Idling
(6.2) Classic Speed Loss
(7) Defects and rework
(14) Yield
(16) Overages
(9) Managment Calendar hoursOperating manhours
Equipment OEE (I)
[equipment effectiveness]
Manpower OOE (II)
[manpower efficiency]
Materials (III)Energy (IV)
Planned Operating HoursPlanned manhours(10) Operator Motion
(11) Line organisation
(12) Transport
(13) Measurement
(15) Energy
Actual Machine Running HoursNet operating manhours
Net Machine Running HoursEffective manhours
Effective Production HoursValued manhours
Input materialsInput energy
Weight of qualified productsEffective Energy
No of qualified products
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 3130 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
18. Dzisiejszy rynek pracy nie jest łatwy, a znalezienie
wykwalifikowanego pracownika z odpowiednim
doświadczeniem i zaangażowaniem w wykonywaną
pracę to tylko połowa sukcesu. Drugą połową jest
stworzenie miejsca pracy, do którego będzie przy-
chodził chętnie, nie myśląc o jego zmianie.
Grupa czy zespół?
Aby odnieść menedżerski sukces, nie wystarczy in-
dywidualny wzmożony wysiłek. Potrzebny jest od-
powiednio zbudowany oraz zmotywowany zespół
pracowników. Zanim jednak zaczniemy go tworzyć,
musimy odpowiedzieć na pytanie: Czy jest on nam
w ogóle potrzebny? A może wystarczy tylko dzia-
łanie w grupie? Nie ma sensu budowanie zespołu
tam, gdzie świetnie poradzi sobie grupa pracowni-
ków nastawionych na realizowanie indywidualnych
celów. Jako przykład może posłużyć kierownictwo
wyższego szczebla zarządzające różnymi działami
w firmie. Niewątpliwie członkowie grupy niekiedy
będą ze sobą silnie współpracowali, jednak nadal
większość obowiązków zrealizują bez polegania
na innych osobach z kierownictwa.
Jaka jest wiec różnica między zespołem, a grupą?
Zespoły są grupami, w których istnieją cele zespo-
łowe możliwe do zrealizowania tylko wówczas, gdy
każdy z członków wniesie pewien wkład.Ponadto są
oni od siebie zależni. W przypadku niewypełnienia
obowiązków przez jednego z członków, nie zostaną
osiągnięte cele całego zespołu.
Od czego zatem zacząć budowanie zespołu?Wszyst-
ko zależy na jakim etapie jest organizacja (czy jest
to firma dopiero powstająca, czy już prężnie dzia-
łająca na rynku). W mojej osobistej karierze zawo-
dowej miałem przyjemność dwukrotnie budować
dział produkcyjny od podstaw. Jeżeli jednak Ty nie
masz tyle szczęścia i zostałeś wrzucony w wir już
działającej organizacji musisz wiedzieć, że jest kilka
etapów rozwoju zespołu, od których należy uzależ-
nić swoje późniejsze działania.
Etapy w życiu zespołu
Narodziny – jest to etap, w którym grupa ludzi
z pewnym bagażem doświadczeń wyniesionym z in-
nych firm lub ludzi całkowicie bez doświadczenia
zawodowego zaczyna wspólnie pracować. Bardzo
ważna jest wówczas rola kierownika. Musi on okre-
ślić struktury, współzależność pracowników oraz
przypisać im odpowiednie role. Członkowie na tym
etapie czują się niepewnie, potrzebują od przełożo-
nego klarownych instrukcji dotyczących powierzo-
nych zadań oraz dużej dawki informacji opisujących
co robią dobrze, a co trzeba jeszcze poprawić. Waż-
ne, aby komunikaty były jak najpełniejsze i jak naj-
bardziej zrozumiałe.Przy kontrolowaniu pracy waż-
na jest rola kierownika jako lidera, kontrolującego,
ale zarazem spajającego zespół w całość.
Wschodzące gwiazdy – jest to drugi etap w rozwo-
ju naszego nowopowstałego zespołu. Pracownicy
stają się samodzielni, potrafią sami wykonywać po-
wierzone im zadania oraz oceniać jakość pracy. Nie
wymagają także szczegółowego instruowania na te-
mat zleconych zadań.Nadal należy monitorować ich
pracę, jednakże kontrola nie musi być już tak częsta
i szczegółowa. Rola lidera będzie się sprowadzała
głównie do ciągłego stymulowania rozwoju zespołu
poprzez wyznaczanie im nowych zadań umożliwia-
jących bezpośrednie kontakty między członkami
zespołu.
Niesforne dzieci – zespół potrafi już sam funkcjo-
nować w strukturach firmy,większość pracowników
stało się specjalistami w zakresie swoich obowiąz-
ków, rozwijają się kontakty międzyludzkie. Rośnie
liczba, niedotyczących celów czy wizji rozwoju
działu, konfliktów interpersonalnych. Jednocześnie
następuje ponowne przesunięcie odpowiedzialno-
ści za wykonywane zadania. Lider zespołu wycho-
D
Aleksander Doliński
Zespołowe
origami
Budowanie silnego zespołu
Nawet najbardziej atrakcyjne propozycje finansowe oraz najszerszy
pakiet benefitów pozapłacowych nie jest w stanie związać pracownika
z firmą tak, jak może to uczynić zgrany zespół, dobra atmosfera w pracy
oraz szef nastawiony na rozwój i wyznaczanie nowych wyzwań swoim
pracownikom.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 3332 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
19. dzi z roli nauczyciela. Staje się bardziej partnerem,
mającym większą władzę, a co za tym idzie – osobą,
która musi umieć rozwiązywać powstające konflikty.
Dojrzałość – na czwartym etapie mamy do czynie-
nia z w pełni dojrzałym, potrafiącym samodzielnie
funkcjonować zespołem. Zadanie lidera sprowa-
dza się do obserwacji, w jaki sposób radzi sobie
z powierzonymi mu zadaniami. Ważne jest, aby
powstrzymywał się od wszelkich nieuzasadnionych
interwencji i pozwolił zespołowi samodzielnie funk-
cjonować. Dojrzały zespół charakteryzuje się m.in.
jasno sprecyzowanym celami, zarówno indywidu-
alnymi, jak i globalnymi, transparentną i otwartą
komunikacją między członkami a liderem, pełnym
wsparciem z jego strony, wymianą poglądów i do-
świadczeń w obszarze zawodowym, zaangażowa-
niem w rozwiązywanie problemów, możliwością
wyrażenia własnego zdania,opinii,przy pełnym wy-
słuchaniu ze strony pozostałych członków zespołu.
One Team – znajdź odpowiednie
osoby
Niezależnie od tego, czy stoisz przed wyzwaniem
budowania zespołu od zera, czy też zostałeś wrzu-
cony w już istniejący, prędzej czy później zmierzysz
się z koniecznością wyszukania oraz zrekrutowania
nowych osób (np. zespół rozrasta się albo po prostu
musisz kogoś wymienić lub zastąpić).
Zatrudnienie odpowiedniego pracownika jest rze-
czą niewątpliwie bardzo trudną. Często okazuje się
np., że najlepsza osoba z rozmowy kwalifikacyjnej
jest najsłabszym ogniwem w zespole. Dzieje się tak
z prostej przyczyny – na podstawie półgodzinnej czy
nawet godzinnej wymiany zdań nie jesteśmy w sta-
nie określić jak kandydat będzie pracował. Wystar-
czy przeanalizować standardowe pytania zadawane
na rozmowach o pracę:
§§ Dlaczego chce Pani tutaj pracować?
§§ Gdzie chciałby Pan być za pięć lat?
§§ Czym się Pani poprzednio zajmowała?
§§ Proszę opisać jak wyglądał Pana dzień pracy.
§§ Proszę opowiedzieć o swoich obowiązkach.
§§ Jakie jest Pani hobby?
Zazwyczaj przyszły przełożony kandydata koncen-
truje się na tym, co dana osoba wpisała w swoje CV
i na tej oraz na podstawie subiektywnych odczuć de-
cyduje o tym, czy spełni się w roli nowego członka
zespołu. Najprostszą metodą pomagającą uniknąć
przykrych rozczarowań jest niewątpliwie przetesto-
wanie kandydata w normalnych warunkach pracy,
jednak niewiele firm może sobie na takie rozwią-
zanie pozwolić. Jak więc dobrać pracowników, aby
zmaksymalizować prawdopodobieństwo słuszne-
go wyboru? Jest kilka sposobów. Jednym z nich są
referencje. Te spisane oczywiście na niewiele mogą
się nam przydać, gdyż zawsze są w nich zawarte po-
zytywne uwagi. Podobnie jest z referencjami telefo-
nicznymi. Dobrym rozwiązaniem byłaby rozmowa
z bezpośrednim przełożonym aplikanta, pod wa-
runkiem, że jest to moralnie uzasadnione.
Obecnie coraz częściej na rozmowach kwalifikacyj-
nych, obok innych narzędzi, stosowany jest wywiad
behawioralny. To nic innego jak zestaw otwartych
pytań ułożonych w taki sposób, aby kandydat mógł
np. przedstawić trudną dla siebie sytuację, w której
musiał sobie poradzić. Załóżmy, ze rekrutujemy
osobę na stanowisko kierownika niższego szczebla,
np. zmiany produkcyjnej, wówczas wywiad beha-
wioralny mógłby wyglądać następująco:
§§ Z jakimi problemami spotykał się Pan w po-
przedniej pracy?
§§ Który z tych problemów był dla Pana najtrudniej-
szy?
§§ W jaki sposób poradził sobie Pan z jego rozwią-
zaniem?
§§ Jaki był rezultat?
W wywiadzie behawioralnym kandydat jest ponie-
kąd zmuszany do opisu konkretnej,trudnej sytuacji,
opowiedzenia o tym, jak sobie z nią poradził i czego
się nauczył. Ponadto metoda ogranicza możliwość
kłamania oraz przesadzania, gdyż kolejne pytania
szybko to zweryfikują.
A co z kandydatami bez doświadczenia, którzy do-
piero zaczynają swoja karierę zawodową? W takich
przypadkach metoda jest równie skuteczna, jed-
nakże wymaga większego wysiłku od rekrutujące-
go – musi on zajrzeć w głąb kandydata i poszukać
innego punktu zaczepienia,np.z czasów studiów lub
z pola zainteresowań czy hobby.Dobrym uzupełnie-
niem wywiadu behawioralnego są testy dodatkowo
sprawdzające wiedzę praktyczną.
Inną metodą jest polecenie osób przez członków
zespołu, zarówno z zewnątrz, jak i ze środka orga-
nizacji. O ile w przypadku osób polecanych z ze-
wnątrz usłyszymy same superlatywy, o tyle podczas
szukania ich wewnątrz organizacji, będziemy raczej
skoncentrowani na tym, co złego słyszy się w firmie
na ich temat. Nie jest to dobre podejście i w takim
przypadku sprawdza się pomoc kogoś postronne-
go, kto nie zna danej osoby i pomoże nam ją ocenić
w sposób obiektywny.
Standardy, czyli efektywna pracy
naszego zespołu
Gdy zaczynamy budować team od zera lub próbu-
jemy dopasować istniejący zespół do naszej wizji,
musimy ustalić standardy pracownicze (jakie zacho-
wania będą przez nas akceptowane, a jakie zabro-
nione). Należy także zrewidować zakres obowiąz-
ków pracowników i, w razie konieczności, zmienić
go ze standardowego na opis celów,jakie przed nimi
się stawia.
Aby prawidłowo wyznaczyć standardy pracy, prze-
kazać nasze oczekiwania wobec zespołu, powin-
niśmy zacząć od zebrania wszystkich członków
i wygłoszenia swoistego expose. Jest to także dobre
rozwiązanie dla osób,które awansują i nagle z kolegi
zmieniają się w przełożonego. Prawidłowo wygło-
szone expose powinno być jak najbardziej szcze-
gółowe oraz jasno określać zasady i zachowania,
które będą nagradzane i te, które mogą być karane.
Przykładowo, gdy zależy nam na pracy grupowej,
należy to podkreślić, przypomnieć pracownikom, iż
tworzymy zespół i tak musimy działać, bez względu
na różnice kulturowe, wyznaniowe czy też świato-
poglądowe. Każdy ma prawo do wypowiedzenia
własnego zdania i posiadania opinii na dany temat.
Należy także wyszczególnić zachowania, za które
pracownik może otrzymać karę lub zostać nawet
zwolniony z pracy. Może to być np.: notoryczne
spóźnianie się, ciągłe zawalanie terminów oddania
projektów, łamanie zasad BHP czy też praca pod
wpływem alkoholu.
Po ogłoszeniu expose dobrze jest przekazać spisane
punkty załodze, aby mogła się z nimi na spokojnie
zapoznać, a następnie poprosić o wyrażenie własnej
opinii.Jeżeli nikt nie ma większych zastrzeżeń,wów-
czas przedstawiciel w imieniu zespołu powinien
podpisać to, co zostało ustalone, aby w każdej chwili
można było odwołać się do wspólnych postanowień.
Jest to przydatne, gdy musimy np. ukarać pracowni-
ka,ale również,gdy zasłużył na pochwałę lub nagro-
dę.Udowadniamy wówczas,że ustalenia nie są jedy-
nie pustymi słowami.
Cele zamiast zakresu obowiązków
Często zdarza się, że pracownicy zasłaniają się za-
kresem obowiązków,gdy do zrobienia jest rzecz nie-
standardowa lub też wykonanie jakiegoś zadania nie
poszło zgodnie z naszymi założeniami. Zazwyczaj
ów zakres traktowany jest po macoszemu i do jego
tworzenia nie przykłada się należytej uwagi.Niektó-
rzy nawet przepisują obowiązki z podręczników lub
Internetu.
Nie jest możliwe wyszczególnienie wszystkiego,
czym pracownik powinien się zajmować na stano-
wisku, a braki w zapisach mogą skutkować powsta-
waniem luk, które będzie chętnie wykorzystywał.
Dlatego lepszym rozwiązaniem jest stworzenie opi-
su celów, które powinien osiągać. Dla kierownika
zmiany działu produkcyjnego zakres celów mógłby
wyglądać następująco:
§§ Nadzorować prace podległych pracowników, aby
minimalizować przestoje linii.
§§ Reagować na awarie oraz sytuacje niestandardo-
we, aby czasy przestojów były minimalne.
§§ Raportować produkcję w systemach bez opóź-
nień, aby osiągać całkowite odzwierciedlenie sta-
nów faktycznych.
§§ Zapewnić wsparcie pracownikom, aby wszelkie
standardy jakościowe, bezpieczeństwa były stale
zachowane.
§§ Przeprowadzać szkolenia stanowiskowe oraz
podnosić umiejętności załogi, aby były aktualne
w odniesieniu do procedur oraz instrukcji.
Dojrzały zespół charakteryzuje się m.in.
jasno sprecyzowanym celami, zarówno
indywidualnymi, jak i globalnymi…
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 3534 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager
20. Przy tak sformułowanych celach pracownik do-
skonale wie, za co jest odpowiedzialny i za co bę-
dzie rozliczany przez przełożonego. Stawiane cele
można kaskadować w dół, wychodząc od dyrektora
zakładu, którego głównym zadaniem będzie maksy-
malizowanie dochodów akcjonariuszy, właściciela
czy współwłaścicieli. Jak łatwo się domyślić, każdy
szczebel poniżej będzie miał coraz więcej celów
do zrealizowania. Najwięcej zadań otrzymają pra-
cownicy produkcyjni.
Feedback, czyli nie taki diabeł
straszny
Kiedy mamy już sprecyzowane standardy oraz wy-
znaczone cele, musimy przekazać pracownikom
informacje na temat ich pracy. O ile te pozytywne
przyjmowane są z entuzjazmem, o tyle negatywne
nie są tak mile widziane, a błędy popełniane pod-
czas ich komunikowania niejednokrotnie prowadzą
do niepotrzebnej wymiany zdań między przełożo-
nym i pracownikiem. Ponadto źle przekazana ne-
gatywna opinia może skutkować niezrozumieniem
naszych intencji.
Należy pamiętać, że wszelakie informacje (zarówno
pozytywne, jak i negatywne) odpowiednio komuni-
kowane są świetnym sposobem motywowania.
Zepsuta kanapka,
czyli zły feedback
Kanapka informacyjna,czyli przekładaniec z dobrej,
złej i ponownie dobrej informacji, zazwyczaj okazu-
je się niestrawna. Metoda, mimo że lubiana i wyko-
rzystywana przez większość osób zajmujących się
zarządzaniem,nie jest do końca skuteczna.Człowiek
z natury znacznie lepiej przyswaja dobre informa-
cje. W przypadku złej komunikacji i niewłaściwego
użycia metody, zespół lub pracownik mogą w ogóle
nie odebrać głównego przekazu i wyjść ze spotkania
w przekonaniu, że to, co robią jest słuszne i w zasa-
dzie nie ma czego poprawiać.
Inną reakcją, z którą możemy się spotkać podczas
komunikowania, jest znudzenie pracownika. Za-
zwyczaj przełożeni, którzy boją się przekazywać
złe informacje, odwlekają nieprzyjemny moment.
Może to doprowadzić do sytuacji, w której pracow-
nik przestanie słuchać, marząc, aby człowiek, który
go wezwał, skończył mówić i pozwolił mu wyjść.
Zamiast używać kanapki podczas przeprowadzania
niewygodnych rozmów, lepiej jest przejść od razu
do rzeczy, podając konkretny powód spotkania.
Należy przy tym pamiętać, aby unikać używania
zaimka „Ty” i skupiać się na rzeczy, a nie na osobie.
Nigdy nie osądzajmy jej charakteru. Rozmawiajmy
tylko o konkretnym problemie, informujmy o tym,
co nam się nie podobało. Nie możemy doprowa-
dzić do wywołania poczucia winy, a tym samym
obniżenia poczucia własnej wartości u pracownika
(nieważne, czy chwalimy, czy karcimy). Należy za-
wsze mieć na uwadze, że istnieje grupa ludzi nielu-
biąca publicznego chwalenia (są zbyt skromni lub
po prostu wpadają w zawstydzenie). W takim przy-
padku także należy informować o rzeczach, które
zostały zrobione dobrze, a nie o osobie. Zamiast
mówić: „Ten Kowalski to mi się podoba”, powiedz-
my:„To jest bardzo dobry pomysł, takich pomysłów
nam brakuje. Bardzo dobra robota, oby tak dalej.”
Inną istotną zasadą podczas przekazywania infor-
macji zwrotnych jest minimalizowanie używania
słówka „ale”, po którym najczęściej następuje trans-
fer negatywnych informacji, odnoszących się za-
zwyczaj wprost do pracownika lub jego zachowania.
Podsumowując, aby informacje zwrotne były prze-
kazane w sposób prawidłowy,należy robić to w spo-
sób otwarty i bezpośredni. Pozytywne powinni-
śmy przekazywać na forum, negatywne natomiast
na osobności.
Jak zwalniać pracownika?
Dobry menedżer musi się zastanowić,czy na pewno
chce zwolnić daną osobę, czy kieruje się podszep-
tami „doradców” z jego najbliższego otoczenia. Na-
stępnie powinien przeanalizować, czy będzie miał
kim ją szybko zastąpić oraz czy decyzja nie wpłynie
na jakość pracy działu lub zespołu. Często słyszy się,
że pracownik został potraktowany przez organizację
w sposób okrutny,co doprowadziło go do takiej fru-
stracji,że zdecydował się wkroczyć na drogę sądową.
Bywa, że dowiaduje się o zwolnieniu przez e-mail
lub SMS,z dnia na dzień.Jako główną przyczynę po-
daje się wówczas niską wydajność zespołu lub nie-
osiąganie założonych celów.
Innym, bardzo dobitnym, obrazującym brak tro-
ski o godność pracownika przykładem jest wypro-
wadzanie z zakładu osób przy asyście ochroniarza,
na oczach współpracowników, zasłaniając się przy
tym procedurami firmy. Najgorszym, co może spo-
tkać pracownika jest odarcie go z godności. Źle
potraktowany pracownik nie będzie przekazywał
pozytywnych informacji o swoim byłym praco-
dawcy i pamiętał o tym, co dobrego dała mu firma.
Za to na pewno wyostrzy mu się pamięć wsteczna
i przypomną wszystkie mniej przyjemne zdarzenia.
Zwalniany pracownik w pierwszej kolejności odczu-
wa wstrząs, nawet gdy spodziewał się, iż jego karie-
ra w danej firmie dobiega końca. Następnie neguje
podjętą przez pracodawcę decyzję. Tuż po drugiej,
następuje faza trzecia – zrozumienia i akceptacji
oraz rozpoczęcia i szukania nowych możliwości
na przyszłość.
Jeżeli dobry menedżer chce w sposób delikatny
zwolnić pracownika, powinien zapewnić mu całko-
witą dyskrecję. Najlepiej niech towarzyszy mu ktoś
z działu HR. Jednakże to nie przedstawiciel działu
HR ma rozpoczynać rozmowę, tylko bezpośredni
przełożony, w myśl zasady: „Nie Ty mnie przyjmo-
wałeś, nie Ty będziesz zwalniał”. Należy w sposób
rzeczowy przedstawić,co stanowi główną przyczynę
rozwiązania stosunku pracy, dać wypowiedzieć się
pracownikowi oraz serdecznie się z nim pożegnać.
Bywa, że wkrótce po rozstaniu się firmy z pracow-
nikiem menedżerzy zdają sobie sprawę, że zwolnili
nie tylko osobę siedzącą za biurkiem, ale także po-
zbyli się wiedzy, doświadczenia oraz know-how.
Zazwyczaj jest już za późno na odwrócenie sytuacji.
Zwalniany pracownik musi się odnaleźć w nowej,
niekomfortowej rzeczywistości,a dokładnie to samo
czeka jego byłego przełożonego.
Obecnie coraz częściej na rozmowach
kwalifikacyjnych, obok innych narzędzi,
stosowany jest wywiad behawioralny.
Aleksander Doliński
Absolwent Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego. Studiował także Zarządzanie i Inżynierię Produkcji na Uniwer-
sytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Posiada wieloletnie doświadczenie w zakresie transferów technologii, organizacji
oraz optymalizacji działów i procesów produkcyjnych w międzynarodowych firmach. Rozległa wiedza, pasja i zaanga-
żowanie przyczyniły się do osiągniecia przez niego wielu sukcesów w obszarach produkcyjnych przynoszących firmom
wymierne korzyści finansowe.
Production Manager ❙ zarządzanie ❙ 3736 ❙ zarządzanie ❙ Production Manager